Piłka nożna: Mistrzowie Polski zagrają z Jagą

KLIKNIJ TU BY OGLĄDAĆ RELACJĘ NA ŻYWO

Przed pechowym meczem w Krakowie (porażka z Wisłą 0:1 po golu w 93 min) trener Stanislav Levy zapytany, z ilu punktów wywalczonych w czterech ostatnich meczach w roku byłby zadowolony stwierdził: - Ja zawsze gram o zwycięstwo. Mam nadzieję, że moim piłkarze także. O kolejne "oczka" może być jednak piekielnie trudno.

Teoretycznie najłatwiej będzie w najbliższą niedzielę, bo Jagiellonia - mimo tego że niedawno pokonała Legię - to rywal zdecydowanie w zasięgu wrocławian. Jedyny problem jest taki, że Stadion Miejski znów nie sprzyja mistrzom Polski, bo przegrali tu dwa ostatnie ligowe spotkania (z Zagłębiem 0:2 i Piastem 1:3). To jednak tylko liczby.

Zdecydowanie trudniejsze zadanie czeka Śląsk w spotkaniach z Lechem i Legią, bo to rywale z najwyższej ligowej półki. Paradoksalnie szansę w tym upatruje obrońca wrocławskiej drużyny Rafał Grodzicki.

- Może się okazać, że będą to łatwiejsze mecze niż ten z Piastem czy Pogonią Szczecin, bo nie będziemy musieli prowadzić gry. No i moim zdaniem mimo wszystko w Krakowie pokazaliśmy, że nasza gra wygląda coraz lepiej - mówi. Tylko czy porażka po golu straconym w ostatnich sekundach nie odbije się na psychice zawodników w najbliższym spotkaniu z Jagą?

- Szczerze powiem, że to jeszcze długo pozostanie w naszych głowach. Nie przypominam sobie, żebym grał w takim spotkaniu. Do przerwy powinniśmy prowadzić 2:0, a w drugiej połowie strzelić dwie kolejne bramki. Po takim czymś człowiek ma ochotę rozegrać następną kolejkę już jutro - stwierdza Grodzicki, który krytyczny jest także wobec swojej postawy na boisku. - Trochę inaczej to sobie wyobrażałem. Myślałem, że przyjdę tu i moja dyspozycja będzie taka sama jak w Chorzowie. Życie sprowadziło mnie na ziemię - kończy piłkarz.

ZOBACZ ZDJĘCIA: ŚLĄSK PRZEGRYWA W KRAKOWIE Z WISŁĄ