Zgorzelczanie, przez wielu typowani na rywala Prokomu w finale rozgrywek, po trzech kolejkach mają już na koncie dwie porażki. Po środowej przegranej na własnym parkiecie z Anwilem Włocławek koszykarze Saszy Filipovskiego wrócili tylko z jednym punktem z dalekiej Gdyni.
Początek meczu nie zapowiadał nieszczęśliwego końca. Po krótkim okresie wyrównanej gry goście przejęli inicjatywę. Po pierwszej kwarcie prowadzili pięcioma punktami, a po kolejnych minutach drugiej partii było już 28:19 dla Turowa. I to chyba uśpiło zgorzelczan, którzy w pewnym momencie stanęli w miejscu. Od wyniku 25:33 gdynianie zdobyli 10 oczek z rzędu i na przerwę schodzili, prowadząc.
Od tego momentu Kager nie pozwolił już Turowowi na odskoczenie na większą ilość oczek. O porażce drużyny prowadzonej przez Słoweńca zdecydowała końcówka. Fatalnie spisał się w niej Portorykańczyk Andres Rodriguez, który w ostatnich sekundach zdecydował się na rzut za trzy punkty. I znów nie trafił, podobnie jak w innych 13 próbach w tym sezonie. We wcześniejszej akcji odbił się od sporo wyższego Aarona Pettwaya i w zasadzie sam przesądził o tym, że to Kager odniósł sensacyjne zwycięstwo.
Kager Gdynia 60
BOT Turów Zgorzelec 57
17:22, 18:11, 10:6, 15:18
Kager: Eldridge 16, Kuebler 13, Cielebąk 9, Conn 9, Kadziulis 4 – Pettway 6, Radwan 2, Lewandowski 1, Sporar 0.
Turów: Witka 14, Kelati 14, Drobnjak 11, Rodriguez 4, Petrović 2 – Koszarek 12, Roszyk 0, Ljubotina 0.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?