Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Groniec: Czasem występuję w skarpetkach

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
Katarzyna Groniec to jedna z czołowych artystek jubileuszowej edycji Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Oryginalny głos wokalistki przyciągnął tłumy na recital w jej wykonaniu.

Zgodnie z obietnicami, na naszym portalu pojawia się wywiad z Katarzyną Groniec.

Kinga Czernichowska: Jak wspomina pani z perspektywy czasu współpracę z Grzegorzem Ciechowskim?

Katarzyna Groniec: To był bardzo trudny dla mnie moment. Zdecydowałam się odejść z teatru, z którym byłam związana przez siedem sezonów. Do tej pory pracowałam w zespole, odpowiedzialność podzielona przez ilość osób na scenie. Reżyser, który decyduje o ostatecznym kształcie spektaklu. Z dnia na dzień musiałam zacząć podejmować kluczowe decyzje. Inną kwestią, mocno stresującą, była sytuacja finansowa. Bądź co bądź ciepła posada, która przynosiła co miesiąc pieniądze, zamieniła się w wielką niepewność. Grzegorz miał w sobie wtedy bardzo dużo życzliwości, ciepła i pewności siebie. To mi – rozedrganej, niepewnej - bardzo imponowało. Cieszę się, że do tej współpracy doszło i mogłam go poznać.

K.Cz.: Grand Prix i Nagroda Dziennikarzy na Festiwalu Piosenki Aktorskiej jednocześnie to rzadko spotykane wyróżnienie. Liczyła pani na taki sukces czy to była raczej wielka niespodzianka?

K.G.: I jedno, i drugie. Jeżeli bierze się udział w konkursie, to nie po to, żeby przegrać. Pojechałam, bo chciałam wygrać. To naturalne. Natomiast już na miejscu, kiedy doszło do konfrontacji z wieloma młodymi, zdolnymi ludźmi, siedząc na widowni, słuchając innych wykonań zaczęłam powątpiewać czy to możliwe… i nagroda okazała się zaskoczeniem. Zresztą, oglądając kogoś innego, najłatwiej dostrzec to, czego sami nie potrafimy. Grand Prix, pierwsze miejsce, Nagroda Dziennikarzy, – to dało mi dużo radości.

K.Cz.: Konkurs Interpretacji Piosenki Aktorskiej od tamtych lat się zmienił?

K.G.: Bardzo trudno jest uczestnicząc w galach czy tworząc własne projekty podczas PPA, oglądać innych. To wręcz niemożliwe. Zobaczenie czegokolwiek poza czterema ścianami teatru i obcowaniem z własnymi nerwami jest mało wykonalne. Niemniej czasem się udaje. Wnioski? Fajnie, że ludzie szukają nowych środków wyrazu, ale nowe środki wyrazu niekoniecznie muszą się wiązać z podwieszeniem za nogę do sufitu lub dmuchaniem w didgeridoo. Jeżeli za tym fruwaniem, doczepieniem sobie ogona i innych rzeczy wspomagających idzie treść, to okej. Bycie fruwającą rybą niczego nie wnosi, a występ podczas konkursu mija się z celem.

K.Cz.: Dlaczego zawsze występuje pani na boso?

K.G.: Nie zawsze. Czasem w skarpetkach. Wygoda. Trudno mi z niej zrezygnować. W momencie, kiedy zdarzają mi się występy w obuwiu, odczuwam dyskomfort. Pewnie któregoś dnia mi się znudzi i poczuję chęć powrotu do szpilek, ale teraz sprawia mi to dużo frajdy.

K.Cz.: W swojej muzycznej twórczości dość często porusza pani temat relacji damsko-męskich. To w jakiś sposób wiąże się z pani życiem osobistym?

K.G.: Nie da się nie pisać bez znajomości życia. Nie wyobrażam sobie, żeby pisać o czymś, czego nie przeżyłam. Nie wiedziałabym, jak to zrobić. Relacje damsko-męskie są napędzającą sprawą w życiu w ogóle. Życie bez miłości jest bardzo jałowe. Nic dziwnego, że najczęściej wszystkie piosenki oscylują wokół tych tematów.

K.Cz.: W utworze „Tango z pistoletem” jedną z kwestii wypowiada Olaf Lubaszenko, pani były mąż. Gdyby dziś Olaf zaproponował pani rolę w swoim filmie, przyjęłaby pani?

K.G.: Nie, bo nie chciałabym mu popsuć filmu.

K.Cz.: Jest pani nominowana do Fryderyka w kategorii Muzyka Poetycka. Nosowska to chyba spora konkurencja?

K.G.: Byłam nominowana po każdej z moich płyt i nigdy tej nagrody nie zdobyłam. Sądzę, że teraz nie będzie inaczej. Nosowska/Osiecka to bardzo dobra płyta i dużo bardziej medialna. Moja - to zapis koncertu. Nie traktuję jej jak wydawnictwo. To raczej podsumowanie pięcioletniej działalności. Płyta „Na żywo” ma dla mnie charakter wspomnieniowo-osobisty.

K.Cz.: Kiedy możemy spodziewać się następnej płyty? W jakiej konwencji powstanie?

K.G.: W czerwcu wchodzimy do studia z „ Listami Julii”, więc myślę, że jesienią tego roku. Nie chcę na razie zdradzać szczegółów. Na pewno będzie współpracowało ze mną dużo więcej muzyków. Producentem muzycznym jest Marcin Bors z Wrocławia. Muzycy też są wrocławscy. Zobaczymy.

K.Cz.: Dziękuję za rozmowę.

K.G.: Dziekuję.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto