Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fleszar wraca z owocami morza

Marta Bigda
Gabriel Fleszar preferuje mocniejsze riffy
Gabriel Fleszar preferuje mocniejsze riffy Piotr Krzyżanowski
„Kroplą deszczu namaluję cię, a potem długo sam... sam w to nie uwierzę” – śpiewał Gabriel Fleszar w 1999 roku do słów Aldony Dąbrowskiej.

Ten kawałek przyniósł mu ogromną popularność – wciąż możemy usłyszeć go w radiu. Znalazł się też na debiutanckim albumie Fleszara. Muzyk ze Złotoryi został nominowany do Fryderyka, odebrał dwa Play Boxy, Złoty Mikrofon „Popcornu” i tytuł Najlepszego Polskiego Wokalisty.

Dwa lata później mogliśmy go zobaczyć w jednej z głównych ról u boku Anny Przybylskiej w filmie Bogusława Lindy „Sezon na leszcza”. Premiera filmu zbiegła się z wydaniem drugiej płyty przez Gabriela – „Niespokojny 2”. Promowały ją single „Nasza droga donikąd” oraz „Ciebie nie ma tu”. Artysta wyjechał w trasę, a w przerwie między koncertami zdał maturę na 4. Później odwiedził jeszcze ze swoją muzyką Stany Zjednoczone, m.in. Nowy Jork.

Pod koniec ubiegłego roku muzyk powrócił z nową płytą „Frutti di mare” i zespołem Candida. – Zdanie matury między koncertami to była bułka z masłem w porównaniu do wyzwania wokalnego, jakie postawiła przede mną ta płyta – mówi Gabriel Fleszar. – A właściwie, jakie sam postawiłem przed sobą, bo to ja przecież stworzyłem linie melodyczne.

W albumie znajdziemy dwanaście kompozycji, każda nazwana krótkim słowem: mary, gusty, aby, krew, ostry, muł, brzeg, serc, ucho trą, łam, oś. Brzmią jak zaszyfrowana wiadomość. – Co prawda to sekret, ale nasz perkusista i tak już uchylił rąbka tajemnicy w jednym z wywiadów, więc powtórzę jego wskazówkę do rozszyfrowania tytułów – wzdycha piosenkarz. – Zostały dobrane tak, by pasować do tytułu płyty „Frutti di mare”. Ponadto każdy z nich to skrót od innego słowa. Na przykład „krew” od „krewetek” – tłumaczy.
Jak mówi, najlepiej śpiewa się swoje teksty. – Jeżeli wiesz, co autor miał na myśli, bo sam jesteś autorem, łatwiej w słowa wlać uczucie – uśmiecha się Fleszar.

„Frutti di mare” to płyta z rockowym wokalem i paroma cięższymi riffami, a nawet próbą growlu. I pomyśleć, że muzyk zaczynał od romantycznego popu. – Zawsze mówiłem o sobie, że jestem wokalistą rockowym – mówi artysta. – Nawet przy lżejszych kompozycjach mój głos zawsze miał charakterystyczną chrypkę, dobrze widzianą w rocku. Poza tym, mocniejszy riff to lepsze brzmienie – dodaje.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto