Dwa punkty za mało

Od początku meczu to podopieczni Tarasiewicza narzucili wysokie tempo. Cracovia jeszcze w tym sezonie nie zdobyła bramki w pojedynku wyjazdowym i wszystkie trzy potyczki zakończyła porażką 0:2. Licznie zgromadzona publiczność (7500) miała więc nadzieję na wysokie zwycięstwo. Ponadto wrocławianie wygrali ostatnie 4 spotkania (2 w lidze i 2 w Pucharze Ekstraklasy), więc mecz z Cracovią zapowiadał się jako jednostronny pojedynek.

Śląsk dopiął swego w 14 minucie, kiedy to po rzucie rożnym wykonywanym przez Sebastiana Milę piłkę do siatki skierował Dariusz Sztylka. Gol kapitana WKS-u spowodował, że piłkarze gospodarzy osiedli na laurach. Wprawdzie Cracovia nie potrafiła przeprowadzić żadnej składnej akcji, ale udało jej się doprowadzić do remisu. Bramkę bezpośrednio (!) z rzutu rożnego zdobył Paweł Nowak. Koszmarny błąd przy tej sytuacji popełnił Wojtek Kaczmarek, który dał sobie wpuścić piłkę za przysłowiowy kołnierz.

Do końca pierwszej połowy, mimo wzorowego dopingu na trybunach, Śląskowi nie udało się odzyskać inicjatywy, a całe spotkanie było raczej miernym widowiskiem. Dopiero po ostrej rozmowie z Tarasiewiczem zespół zaczął grać na normalnym poziomie. Jednak klarownych sytuacji wyraźnie brakowało. Cracovia zachwycona perspektywą zdobycia punktów na wyjeździe postanowiła za wszelką cenę nie dopuścić do zdobycia bramki.

Gościom planów nie popsuła nawet czerwona kartka dla Przemysława Kuliga za faul na Sebastianie Dudku. Grający w przewadze Śląsk stworzył kilka niezłych sytuacji, ale zabrakło prawdziwego snajpera w polu karnym. Grę w drugiej połowie na skrzydłach ożywili świetnie dysponowani bracia Gancarczykowie, ale bramki wrocławianom nie udało się zdobyć.

Po spotkaniu niezadowolony był trener Tarasiewicz, który jednak jak zwykle wypowiadał się optymistycznie o nadchodzących spotkaniach. Rzeczywiście z pozycji Śląska w ligowej tabeli możemy być zadowoleni. Wprawdzie nie udało się przeskoczyć Arki Gdynia, która przegrała pojedynek z Wisłą, ale szóste miejsce i tak jest dobrym wynikiem beniaminka.