Marcin Harlender lekko wycofany z głównego nurtu artystycznego Wrocławia, od lat konsekwentnie buduje własny sposób zmuszenia odbiorcy do czytania swoich prac. Nie zważa na gusty, zmusza do myślenia wykształconych i czeka co z tego wyniknie. Obrazki muszą wywoływać emocje i tak się dzieje w przypadku twórczości Marcina Harlendera. Jak mówi o malarstwie najlepiej opowiadać w radio, wtedy następuje rozruszanie wizualizacji, pobudzenie szarych komórek, a więc emocje. I o to chodzi. Na wystawie jest prezentowany mały obrazek „Mutacja”, ot taka ramka z białym tłem okolona czarną taśma lekko niedomalowaną w prawym górnym rogu. „Ten niedomalowany kawałek to tyle o ile różnimy się od zwierząt” - opowiadał.
Na parterze można zobaczyć prace Radosława Ślanego. Radosław rysuje maluje kreski na różnych materiałach i sprawdza, czy jak się to powygina, poskręca, poskłada, to co z rysunku zostaje i co się dzieje z kreską. Niektóre starsze rysunki pozamykał w kapsuły, a z wierzchu na kapsuły weszły kreski.
Dwóch twórców, którzy przywiązują ogromną wagę do kreski, przestrzeni trójwymiarowej i łączą to z dużym balastem przemyśleń filozoficzno - duchowych.
Zobacz też:
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?