Gdyby nie szalony niecelny rzut Archiego Tazale w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry, Górnik mógł w Słupsku świętować sensacyjny sukces. W dogrywce lepsi (73:70) okazali się jednak gospodarze. - Była naprawdę wielka szansa, by wygrać bez dogrywki - mówił po meczu zawiedziony Tomasz Zabłocki, skrzydłowy Górnika.
To właśnie dzięki niemu i J.J. Montgomery'emu początek spotkania należał do gości (11:4). Inicjatywę szybko przejęli jednak Czarni, w szeregach których szalał Tarmo Kikerpilla. W 17 minucie meczu po jego piątym trafieniu za trzy punkty gospodarze wygrywali 38:33 (do przerwy 42:36).
O trzeciej kwarcie wałbrzyszanie chcieliby szybko zapomnieć. Pudłowali z dobrych pozycji (7 oczek w 10 minut), przegrywali już 9 punktami i wydawało się, że jest po meczu. Jeszcze raz klasę pokazał jednak duet Zabłocki - Montgomery. Na kilkanaście sekund przed końcem regulaminowego czasu gry, przy remisie 63:63 wałbrzyszanie mieli jeszcze piłkę, ale nie rozstrzygnęli spotkania na swoją korzyść, bo Tezale Archie oddał niecelny rzut z dystansu. Dogrywka zaczęła się od trójki Aleksandra Kudriawcewa i jednego punktu zdobytego z linii rzutów wolnych przez Kikerpilla. Po chwili niezmordowany Montgomery doprowadził do remisu 67:67, ale gospodarze po trafieniach Cesnauskisa, Barleta i na 24 sekundy przed końcową syreną Kikerpilla wygrywali 73:70. Górnicy próbowali jeszcze doprowadzić do remisu, ale ich rzuty z dystansu były niecelne.
9 rzutów wolnych w II połowie meczu w Słupsku nie trafili gracze Górnika
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?