Swoboda za płotem

Wydłuża się listę obiektów, które można postawić bez specjalnej zgody

Na pierwszy ogień idą altanki, garaże i wszelkie budynki gospodarcze obok domków jednorodzinnych.
– Chodzi o budowle niewielkich rozmiarów. Takie, które nie przekraczają dziesięciu metrów kwadratowych – wyjaśnia Beata Żurawska, dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego we Wrocławiu.
Lżej będzie też właścicielom gospodarstw rolnych. Jeśli postawią budynek o powierzchni nie większej niż trzydzieści pięć metrów kwadratowych, nie będą musieli starać się o zezwolenie. Wystarczy tylko, że zgłoszą inwestycję. Te poprawki do prawa budowlanego zostały przyjęte już przez Senat. Cieszą się ci, których dotyczą, czyli potencjalni inwestorzy. Natomiast dowolność budowlana oburza architektów.
– Od pewnego czasu ścierają się dwie opcje. Jedna chce całkowitej dowolności w tworzeniu zabudowy. Druga domaga się pilnowania określonych standardów – twierdzi Andrzej Zwierzchowski i, szef wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich. – Pierwsza dąży do ułatwiania i ograniczenia formalności, które ład przestrzenny regulują. To błąd, bo może się okazać, że nieodwracalnie zaśmiecimy przestrzeń. Tak jest choćby w centrum Wrocławia i na niektórych osiedlach.
Zdaniem urzędników zmiany w prawie nie oznaczają samowoli architektonicznej.
– Nad inwestorami jest jeszcze prawo lokalne. Chodzi o miejscowy plan zagospodarowania. To on zawiera parametry zabudowy. Nie można go lekceważyć – podkreśla Beata Żurawska. – Określa jej wygląd, wysokość i charakter. Jeśli go nie ma, to trzeba wystąpić o decyzję o warunkach zabudowy.
Zgłoszoną inwestycję można wstrzymać, jeśli narusza cudzą własność i zmienia charakter istniejącej zabudowy.
Lista inwestycji bez zezwolenia liczyć ma kilkadziesiąt pozycji. Są na niej m.in. przyłącza do sieci gazowej, telefonicznej, elektrycznej, przydomowe oczyszczalnie ścieków, wiaty, ganki, oranżerie.