Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mobbing przy kasie

Alina Gierak
Naruszanie praw pracowniczych zarzuciła prokuratura byłej dyrektorce wałbrzyskiego oddziału Banku Pekao SA – Zapomnijcie o ośmiogodzinnym dniu pracy i życiu prywatnym – tak zwykła mówić do podwładnych ...

Naruszanie praw pracowniczych zarzuciła prokuratura byłej dyrektorce wałbrzyskiego oddziału Banku Pekao SA
– Zapomnijcie o ośmiogodzinnym dniu pracy i życiu prywatnym – tak zwykła mówić do podwładnych Iwona G., kierująca oddziałem Banku Pekao SA przy ul. Sienkiewicza

Pracowali o 2-4 godziny dłużej, za co nikt im nie płacił. Nie odbierali dni wolnych. A gdy się upomnieli o swoje prawa, nie dostawali premii. Prokuratura dysponuje zeznaniami 31 osób, byłych i obecnych pracowników banku. Poza zarzutem łamania praw pracowniczych i zastraszania podwładnych, zarzuciła Iwonie G., że ta nie odprowadzała do ZUS składek za przepracowane przez jej podwładnych nadgodziny.
– Do tej pory takie zarzuty stawialiśmy właścicielom małych firm. Pierwszy raz sprawa dotyczy dużego banku – mówi Marek Bzunek, prokurator rejonowy w Wałbrzychu.
– Ciągłe nerwy, strach, groźby utraty stanowiska – Monika Pawlik pracę w banku wspomina jako koszmar. – Zostawanie po godzinach lub przychodzenie do pracy wcześniej o dwie godziny było normą. Podpisywałam, że pracowałam osiem godzin. Bałam się, że stracę stanowisko, a mam dwójkę dzieci – opowiada. Nie odbierała też dni wolnych za przepracowaną sobotę. – Musiałabym się spowiadać, co będę robić w dniu wolnym. Nie chciało mi się już kłamać, że mam kogoś chorego w rodzinie – wyjaśnia. Gdy przestały pomagać leki antydepresyjne i poczuła, że dłużej nie da rady, zwolniła się z pracy.
– Od lutego 2002 do września 2003 roku wdrażaliśmy nowy system bankowy. Trzeba było wykonać bieżącą pracę oraz wprowadzać poprawki – wspomina Lucyna Laskowska, była pracownica banku. Mówi, że dzień w dzień wszyscy zostawali w pracy po 3-4 godziny dłużej.– Ponoć gdzieś była karta nadgodzin, ale ja jej nie widziałam. Byłam zmęczona, znerwicowana. Ale zaciskałam zęby. W Wałbrzychu trudno o pracę – dodaje. Pracownicy banku zeznają, że ich szefowa czuła się bezkarna.
Iwonie G. grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat. Ona sama twierdzi, że jest niewinna. Odmówiła składania wyjaśnień w prokuraturze. W tej chwili dyrektorka wałbrzyskiego oddziału jest na urlopie. Próbowaliśmy się z nią kontaktować, ale nie odbiera telefonów.

Bank czeka
Robert Moreń, rzecznik prasowy Banku Pekao SA:
Trudno jest nam odnosić się do sprawy, bo jak dotąd nie otrzymaliśmy z prokuratury żadnego pisma na temat zarzutów postawionych byłej dyrektor oddziału. Kwestie pracownicze są w naszym banku niezwykle istotne. Dlatego bardzo zależy nam na szybkim i dogłębnym wyjaśnieniu wszelkich wątpliwości. Jeśli zarzuty prokuratury potwierdzą się, to wyciągniemy surowe konsekwencje wobec osób, które mogły zawinić. Była dyrektor oddziału złożyła wniosek o rozwiązanie umowy o pracę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto