Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Horror na własne życzenie - Śląsk wygrywa po mękach

Michał Lizak
Klucz do zwycięstwa: doskonała postawa gospodarzy w drugiej kwarcie, w której zdecydowanie przejęli panowanie nad wydarzeniami na parkiecie i wypracowali sobie bezpieczną przewagę. Poza tym, przy słabej skuteczności Anwilu, wystarczyło tylko wygrać walkę na tablicach. fot. janusz wójtowicz
Klucz do zwycięstwa: doskonała postawa gospodarzy w drugiej kwarcie, w której zdecydowanie przejęli panowanie nad wydarzeniami na parkiecie i wypracowali sobie bezpieczną przewagę. Poza tym, przy słabej skuteczności Anwilu, wystarczyło tylko wygrać walkę na tablicach. fot. janusz wójtowicz
ASCO Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 69:64 Przed meczem emocji było równie wiele, jak przed zeszłotygodniowym pojedynkiem z Prokomem Treflem. Sam mecz nie był jednak aż tak widowiskowy - dużo więcej było błędów i ...

ASCO Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 69:64
Przed meczem emocji było równie wiele, jak przed zeszłotygodniowym pojedynkiem z Prokomem Treflem. Sam mecz nie był jednak aż tak widowiskowy - dużo więcej było błędów i niedokładności. Gospodarzy należy jednak rozliczać przede wszystkim za końcowy wynik - pokonali kolejnego potentata i - mozolnie bo mozolnie, ale jednak - odrabiają straty do czołówki.

Ekipa ASCO Śląska zagrała oczywiście bez Radosława Hyżego, który we wtorek przeszedł operację złamanej nogi (kości skręcono za pomocą specjalnych chirurgicznych śrub). Skrzydłowy wrocławskiego zespołu śledził jednak mecz w internecie. - Noga boli, ale nie mogłem bez tego wytrzymać. Od razu też dostałem telefon z hali, że kibice na początku spotkaniu skandują moje nazwisko. To było miłe - mówił wieczorem skrzydłowy ASCO Śląska.
W składzie był już Paweł Mróz (ostatecznie załatwiono wszystkie formalności licencyjne), ale trener Rimas Kurti-naitis nie zdecydował się wystawić go do gry. W pierwszej piątce pojawił się Rashid Atkins (w Zgorzelcu zaczynał na ławce rezerowych). Od razu odbiło się to na jego dyspozycji - świetnie prowadzony Śląsk zaczął od 7 punktów z rzędu. A gdyby grał skuteczniej, mógł prowadzić jeszcze wyżej.
Tylko raz - właśnie w I kwarcie - Anwil pokazał, że potrafi być groźny. Po słabym początku goście szybko się pozbierali i nie tylko odrobili straty, ale wyszli na prowadzenie (19:13). Dwie trójki wczorajszego jubilata - Torrella Marti-na (skończył 23 lata) nie pozwoliły gościom odskoczyć na poważniejszy dystans.
Kluczowa dla losów meczu okazał się II kwarta, w której na parkiecie dominował jeden zespół - ASCO Śląsk. Mecz nie był efektowny, sporo było twardej walki, nawet o pozycję. Lepiej wypadali w niej wrocławianie - tym bardziej, że goście z Włocławka mieli olbrzymie problemy ze skutecznością. Przez 9 minut zdobyli zaledwie... 2 oczka, a cała odsłonę zakończyli z 4-punktowym dorobkiem (14:4 dla ASCO Śląska). To był praktycznie nokautujący cios wrocławian.
W trzeciej odsłonie przekonaliśmy się, jak dużym problemem może być rozprężenie zespołu. Gospodarze prowadzili już różnicą 16 punktów i uwierzyli, że jest po meczu. Proste straty, często powiązane z szybkimi faulami na rywalu, kończyły się punktami dla Anwilu. Pokaźna przewaga szybko zmieniła się w nieznaczne, zaledwie 5-punktowe prowadzenie (w 35 minucie gry).
Wtedy jeszcze raz dało o sobie znać rozprężenie. Podopieczni trenera Kurtinaitisa nie wykorzystali sześciu kolejnych rzutów wolnych (Diduszko, Homan i Tomczyk - co w tym ostatnim przypadku graniczy niemal z cudem!). Gdyby nie trójka Martina, dająca ośmiopunktową przewagę i chwilę oddechu, mogło być niewesoło.
Wrocławianie ostatecznie dowieźli zwycięstwo do ostatniej syreny, choć w przeciągu całego pojedynku mieli o wiele większą przewagę, niż pokazuje to końcow wynik.
Mecz z trybun obserwował Andrzej Kowalczyk, trener sobotniego rywala ASCO Śląska - Stali. Wczoraj raczej jednak wrocławian nie rozpracował...

ASCO Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 69:64 (18:19, 14:4, 19:20, 18:21)

ASCO Śląsk: Homan 17, Stević 10, Atkins 10, Martin 10 (3), Tomczyk 9, Robinson 7, Kiausas 4, Diduszko 2, Chanas 0, Giedraitis 0.

Anwil: Pluta 17 (1), Daniels 14, Gaidamavicius 10 (1), Dunn 10, Koszarek 7, Zagorac 6, Okafor 0, Białek 0, Wołoszyn 0, Grudziński 0.
W statystyce: zbiórki - 32:33 (Homan 9 - Dunn 9), asysty - 9:3 (Atkins 4 - Pluta 2). Bohater meczu: Oliver Stević. Serb udowadnia, że jest ostatnio w koncertowej dyspozycji. Jego statystyki (10 punktów, 7 zbiórek, 3 przechwyty) nie oddają tego, co wnosi do zespołu wielką ambicją i walecznością.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto