MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkie wyzwanie

Michał Lizak
fot. janusz wójtowicz
fot. janusz wójtowicz
Rozmowa z Saso Filipovskim, trenerem koszykarzy BOT Turowa Zgorzelec * Spodziewał się Pan przed sezonem, że Turów będzie walczył w finale o mistrzostwo Polski? - Zdecydowanie nie.

Rozmowa z Saso Filipovskim, trenerem koszykarzy BOT Turowa Zgorzelec

* Spodziewał się Pan przed sezonem, że Turów będzie walczył w finale o mistrzostwo Polski?
- Zdecydowanie nie. Naszym celem był półfinał i miejsce w pierwszej czwórce. O finale tak naprawdę nikt nie myślał.

* Kiedy to się zmieniło?
- W styczniu. Byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli i wiedzieliśmy już, że stać nas na naprawdę wysoką pozycję przed play-off. Wtedy też zapadła decyzja, by wzmocnić zespół i powalczyć o coś więcej, niż tylko półfinał. Cieszę się, że się udało i już mamy przynajmniej medal.

* Prokom Trefl grał 7 meczów w półfinale - BOT Turów tylko 5. Czy to może mieć znaczenie w walce o złoto?
- Możliwe są dwa scenariusze. albo będzie to nasz atut - bo będziemy bardziej wypoczęci, albo Prokomu - bo przystąpią do tej rywalizacji z marszu. Który się sprawdzi? Tego nie wiem. O tym się dopiero przekonanym. Teraz trudno cokolwiek przewidywać.

* W ekipie z Sopotu nie brak weteranów...
- Jest sporo graczy ponad 30-letnich. Ale tu też są dwie strony medalu. Z jednej - są starsi a lat się nie oszuka. Z drugiej jednak doskonale znają specyfikę play-off, wiedzą jak dysponować siłami, znają swoje możliwości. To po prostu doświadczeni gracze.

* Siedem trudnych meczów Prokomu Trefla z Anwilem to dla Pana niespodzianka?
- Nie. Anwil ma silny zespół, z dobrym trenerem. I o awansie Prokomu przesądziły ostatnie minuty ostatniego spotkania. Tam naprawdę wszystko mogło się zdarzyć.

* Kto będzie faworytem finału?
- Nawet mi do głowy nie przyjdzie, by stwierdzić, że możemy być faworytem. To oni mają doświadczenie i przewagę własnego parkietu w decydującym meczu, to oni na graczy wydali 4 razy więcej od nas. Wreszcie to rywale nie raz już grali w finale. Faworyt może być tylko jeden - Prokom Trefl.

* To da się ich w ogóle pokonać?
- W sezonie zasadniczym pokazaliśmy, że tak - wygraliśmy przecież w Zgorzelcu.

* Teraz - by sięgnąć po mistrzostwo - trzeba choć raz wygrać na wyjeździe...
- Bardzo ważne będzie to, w jakiej formie będą rywale, bo potencjał Prokomu jest naprawdę duży. Znamy ich słabe i silne strony - postaramy się z tej wiedzy skorzystać. Zagramy swoją koszykówkę, bez wielkiej presji, i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

* Wspomniał Pan o presji. W Zgorzelcu wszyscy są już szczęśliwi z wyniku - Pan podpisał nawet kontrakt na przyszły sezon. Czy czasem pana zespołowi nie zabraknie determinacji, jak w półfinale?
- Nie. Ten półfinał to była wielka walka z ASCO Śląskiem i okazaliśmy się w niej zdecydowanie lepsi. Mogę być tylko dumny z tego zespołu. I jestem pewny, że teraz też będą walczyć, choć mecze z Prokomem Treflem, wcale nie musza wyglądać tak, jak te z ekipą z Wrocławia.

* Czy BOT Turów jest gotowy na grę w Eurolidze? Jeśli udałoby się wygrać z Prokomem Treflem zapewnicie sobie przecież miejsce w tych rozgrywkach?
- Pod względem organizacyjnym na Euroligę gotowy jest teraz jeden klub w Polsce - Prokom Trefl. Dla BOT Turowa byłaby to trudna misja, bo przecież ten klub nigdy nie grał w Europie. Dlatego dla nas najważniejsze jest zadebiutować - nawet w ULEB Cup czy Pucharze FIBA.

* W przypadku zwycięstwa zrezygnujecie z Euroligi?
- Nie - zawsze chciałem grać w Eurolidze i nigdy z niej nie zrezygnuje. Ale to wielkie wyzwanie.

* Jest już świetny sportowy wynik, są pieniądze. Co musi być następnym krokiem, by w Zgorzelcu zbudować naprawdę profesjonalny klub?
- Przede wszystkim musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy. Budżet klubu w tym roku był o 30 procent niższy niż przed rokiem. nie byliśmy jakimś wielkim potentatem finansowym - mieliśmy 4-5 budżet w lidze. Nie wiem, jaki będzie w przyszłym sezonie, to zależy także od rozgrywek, w jakich mamy występować. Inne pieniądze potrzebne są na Euroligę, inne na Puchar FIBA. Jest dużo niewiadomych.

* Już mówi się, że możliwy jest budżet na poziomie przynajmniej 12 milionów złotych, a więc 3 milionów euro. Czy z takimi pieniędzmi można grać w Eurolidze?
- Gdy prowadziłem Olimpiję Ljublajna na graczy mieliśmy 800 tysięcy euro. I graliśmy w Eurolidze.

* Tylko BOT Turów to nie Olimpija...
- To prawda. Tylko co to ma za znaczenie?

* Wydaje się, że gracze chętnie przyjdą grać do Ljubljany, bo ten klub ma tradycje, pozycję w Europie i słynie z tego, że jest świetną promocją w Europie. O Turowie jeszcze tego powiedzieć nie można i za tych samych graczy trzeba pewnie zapłacić dużo więcej...
- To prawda. My jesteśmy dopiero na początku drogi. Nie mówię, że 800 tysięcy starczy na Eurolige i więcej nie trzeba. Mówię, że pieniądze nie zawsze są problemem i nawet mając ich mniej, może stworzyć ciekawy zespół.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto