MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Postacie tragiczne

Michał Karpiński
Maciej Żurawski  Fot. wojtek wilczyski
Maciej Żurawski Fot. wojtek wilczyski
Początek eliminacji EURO 2008 Dno, kompromitacja, klęska – te słowa najtrafniej oddają postawę Polaków w przegranym 1:3 meczu z Finlandią Polacy zagrali z Finlandią tragicznie.

Początek eliminacji EURO 2008 Dno, kompromitacja, klęska – te słowa najtrafniej oddają postawę Polaków w przegranym 1:3 meczu z Finlandią

Polacy zagrali z Finlandią tragicznie. Takich (pseudo)bohaterów jak Jerzy Dudek czy Arkadiusz Głowacki nie powstydziłby się chyba w swoich dziełach największy dramaturg starożytnej Grecji – Sofokles

Przed meczem jasne było, że Polaków nie czeka spacerek. I to nie tylko dlatego, że Finowie mają silny skład, ze świetnie przygotowanymi fizycznie graczami. Obawy budziła zwłaszcza jedenastka desygnowana do boju przez Leo Beenhakkera. A w niej kilku piłkarzy bez formy, niegrających w swoich klubach, i nieopierzony młodzian – Jakub Błaszczykowski.

Słaby Szymkowiak
I już po pierwszej połowie jasne było, że Beenhakker co najmniej z paroma nominacjami nie trafił. Po kilkunastu minutach meczu na nogach słaniał się Mirosław Szymkowiak. Dlaczego Beenhakker nie wiedział, że piłkarz Trabzonsporu ma problemy z kondycją? Jak można było tego nie zauważyć podczas sześciu dni zgrupowania?
Ciężaru spotkania nie udźwignął także Błaszczykowski. Ale jemu możemy wszystko wybaczyć, bo ma dopiero 21 lat i najlepsze mecze przed sobą. Obu wspomianych graczy Beenhakker słusznie zdjął z boiska już w przerwie (to pozytywna zmiana w stosunku do Pawła Janasa, który zwykł czekać z takimi roszadami do 70 minuty), wprowadzając Ebiego Smolarka oraz Ireneusza Jelenia. I były to wzmocnienia składu, bo skrzydłowy Borussii Dortmund o mały włos zdobyłby gola, a Jelonek przez 45 minut udowodnił, jak bardzo mylił się Holender, sadzając go na ławie.

Kolejna głupia bramka
Paradoksalnie jednak to w II połowie padły bramki dla rywala. Pierwszego sprezentował Finom Jerzy Dudek. Najbardziej tragiczna postać polskiej piłki ostatnich lat. Niegrający od ponad roku w podstawowym składzie Liverpoolu Dudzio beznadziejnym wykopem wybił piłkę wprost do stojącego 20 metrów przed polską bramką Joonasa Kolkki. Ten podał do biegnącego w kierunku pola karnego Jari Litmanena, który lekkim technicznym strzałem przelobował polskiego bramkarza.
Znów przypomniały nam się głupie bramki puszczone przez Dudka. A nie było ich mało. Wspomnijmy tylko o puszczonym między nogami strzale w meczu z Arsenalem, broniony lewą ręką strzał w prawy róg podczas meczu z Koreą na mundialu czy już zupełnie świeżą wpadkę w spotkaniu z Danią. Ba! Podobny błąd jak w sobotę zdarzył się Dudkowi w towarzyskim meczu z Białorusią. Czy ten 33-letni bramkarz powinien jeszcze bronić w kadrze, gdy mamy tak utalentowanych i to dużo młodszych golkiperów jak Kowalewski, Kuszczak, Boruc czy Fabiański? To raczej pytanie z gatunku retorycznych.

Zagrał bez głowy
Nie minęło 20 minut od gafy Dudka, a swoje umiejętności objawiła kolejna tragiczna postać polskiej piłki – Arkadiusz Głowacki.
Rodowity poznaniak zadebiutował w ekstraklasie niedługo po 18. urodzinach. Szybko został okrzyknięty wielkim talentem i, by rozwijać umiejętności, przeniósł się do Wisły Kraków. Pojechał na mistrzostwa świata do Korei, ale był tylko dublerem. Zagrał więc w ostatnim meczu z USA, ale na tyle dobrze, że w kolejnych eliminacjach miał się już stać podstawowym obrońcą. Miał jednak pod górę. Gdy już dochodził do formy, przytrafiały mu się kontuzje. W żadnym z ostatnich trzech sezonów nie rozegrał nawet 20 spotkań. I te urazy coraz bardziej odbijały się na formie. Pierwszą ogromną wpadkę zanotował podczas poprzednich eliminacji MŚ, gdy w koszmarny sposób sprezentował bramkę Anglikom. Rok temu po jego fatalnym błędzie gola zdobył Panathinaikos, co zaważyło o przegranej batalii o Ligę Mistrzów. Gdy po kolejnej kontuzji wrócił do wielkiej formy, zauważył go Leo Beenhakker. Głowa niespodziewanie wygryzł ze środka obrony Mariusza Jopa, nie dał też szans Mariuszowi Lewandowskiemu. I do 75 minuty meczu z zespołem Suomi szło mu przyzwoicie. Wtedy to jak dziecko oszukał go naturalizowany Rosjanin Aleksiej Eremenko. Wtargnął w pole karne i po chwili padł jakby rażony piorunem. Nie mogło być inaczej, skoro Głowacki z całej siły szarpał go za koszulkę. Efekt? Rzut karny i druga bramka profesora Litmanena. Kto wie, czy ta sytuacja to nie definitywne już przekreślenie marzeń Polaka o reprezentacyjnej karierze.

Hodgson oniemiał
Po tej drugiej bramce Polacy już zupełnie przestali wierzyć w zdobycie choćby punktu. Choć Beenhakker wyznał po meczu, że z jego drużyny uszło powietrze już wcześniej. – Pierwszy gol podciął nam skrzydła, zabił nas. On miał decydujące znaczenie. Piłkarze zaczęli grać, jakby nie widzieli szans na zwycięstwo. Kolejne stracone bramki nie były już tak istotne.
Polaków dobił Mika Vayrynen (niedawno przeszedł z Heerenveen do PSV Eindhoven), który wszedł w polską obronę jak w masło i bez trudu przelobował Dudka. Jakże wymowna była wówczas reakcja trenera Finów Roya Hodgsona, który złapał się za głowę z wrażenia, jakby chcąc powiedzieć „Ale numer!”. Trudno, żeby liczył na tak okazałe zwycięstwo na boisku finalisty MŚ, skoro w roli selekcjonera Finów wygrał po raz pierwszy!

Garguła na Serbię
Za obronę honoru polskiego zespołu wziął się debiutant Łukasz Garguła. Wychowanek Piasta Iłowa i były piłkarz Polaru wszedł na boisko na ostatnie 20 minut. I mimo że koledzy zupełnie go nie dostrzegali, to w ostatniej minucie meczu doszedł do piłki, ładnie sobie ją przerzucił na lewą nogę i huknął w róg fińskiej bramki. Nie skakał pod niebiosa po tym strzale, bo dawno było po herbacie. Co ciekawe jednak, żaden z kolegów mu nie pogratulował gola. Nie świadczy to o nich najlepiej. Ale z Gargułą będą się musieli zacząć liczyć. – Wszystko wskazuje na to, że wywalczył miejsce w jedenastce na Serbię – odważnie wyznał po meczu Beenhakker. I słusznie. Oby takich śmiałych decyzji było więcej. •

Liczba meczu
83
lata temu polscy piłkarze stracili z Finami więcej niż 2 bramki. W 1923 roku przegraliśmy w Helsinkach 3:5

Polska 1
Finlandia 3
do przerwy 0:0
Bramki: Garguła (90) – Litmanen 2
(54, 76-k.), Vayrynen (85). Żk: Vayrynen (Finlandia). Czk: Głowacki (75, za faul taktyczny). Sędziował: L. Duhamel (Francja). Widzów 15000.
Polska: Dudek – Wasilewski, Głowacki, Bąk, Żewłakow – Błaszczykowski
(46 Jeleń), Szymkowiak (46 Smolarek), Radomski, Krzynówek – Żurawski, Frankowski (74 Garguła).
Finlandia: Jaaskelainen – Pasanen, Hyypia, Tihinen, Kallio – Heikkinen, Tainio, Litmanen (87 Forssell), Vayrynen, Kolkka (79 Nurmela) – Johannsson (67 Eremenko jr).

Powiedzieli po klęsce

Roy Hodgson, selekcjoner Finów
Zwycięstwo nad trudnym rywalem bardzo cieszy, bo przed meczem na pewno nie uchodziliśmy za faworytów. Trzy punkty są bardzo istotne, ale to dopiero pierwszy etap bardzo długiej i trudnej drogi. Grupa, w której gramy, jest niezwykle wyrównana.

Jerzy Dudek

Pierwszą połowę zupełnie przespaliśmy, w drugiej próbowaliśmy grać bardziej ofensywnie, ale nie wyszło. Jest mi przykro, bo wiem, jak utrata bramki działa na morale drużyny i za pierwszą biorę całą winę na siebie. Ale nie mogę wziąć odpowiedzialności za cały mecz.

Maciej Żurawski

Nie wyobrażam sobie, że ktoś spuści głowę i przestanie wierzyć w sukces. To dopiero pierwszy mecz, a przed nami jeszcze 13. Okazji do odrobienia straconych dziś punktów będzie wiele. Najbliższa już w środę i trzeba zrobić wszystko, by się odbudować.

Jacek Krzynówek

Nie skreślajcie nas. Staraliśmy się, jak mogliśmy, ale nie wyszło. Próbowaliśmy realizować taktykę nakreśloną przez trenera, ale nie było z tym najlepiej. Musimy szybko poprawić naszą grę i już z Serbią zaprezentować się dużo lepiej. Myślę, że stać nas na to.

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto