WROCŁAW Poszkodowany podczas czwartkowych zajść, oskarża sekretarkę spółdzielni o pobicie, tymczasem władze Energetyka... to jemu zarzucają napaść na ich pracownicę.
- Wczoraj odebrałam telefon z pogotowia. Za to, że karetka przewiozła męża do szpitala mamy zapłacić 250 zł - powiedziała nam Stanisława Studenna.
Problem tkwi w tym, że państwo Studenni nie wiedzą, czy była to karetka państwowa, czy prywatna.
- Niemożliwe, aby pracownik państwowego pogotowia na drugi dzień dzwonił z żądaniem zapłaty - powiedziała nam Joanna Golińska - Rosiewicz, lekarz inspekcyjny.
A wszystkiemu winne czwartkowe zajście w Energetyku.
- W spółdzielni miał się odbyć przetarg na nowe mierniki ciepła. Kilkanaście osób chciało posłuchać, ile pieniędzy żądają. Prezes Dębiec nas wyprosił. Sekretarka spółdzielni chcąc zamknąć drzwi świetlicy zaczęła szarpać żonę. Chciałem je rozdzielić. Wtedy sekretarka uderzyła mnie pięścią, w której ściskała pęk kluczy - relacjonuje Szczepan Studenny. - Lekarz w szpitalu stwierdził kilka ran ciętych niedaleko skroni. Zeszło dużo krwi, jednak gdy poczułem się lepiej, decydowałem wrócić do domu. W piątek rano miałem zawroty głowy. Byłem u lekarza. Nie wystarczyło czasu, by złożyć doniesienie do prokuratury. Zrobię to w poniedziałek - zapowiada.
- Napadnięto moich pracowników. Policja powinna tym się zająć - twierdzi tymczasem prezes Andrzej Dębiec.
Wczoraj na terenie spółdzielni pojawiły się ulotki z wypisanymi m.in. zarzutami wobec państwa Studennych... Ludzie domyślają się kto je podrzucał. TO co się dzieje w Energetyku, staje się coraz bardziej dramatyczne i coraz bardziej męczące nie tylko dla członków tej feralnej spółdzielni, ale i dla całego Wrocławia.
Zasady głosowania w wyborach europejskich 9 czerwca
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
