MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

JÓZEK STRASZY

Michał Lizak
Tak Joe McNaull prezentował się przed laty – w barwach Śląska i reprezentacji Polski...
FOT. Wojtek Wilczyński
Tak Joe McNaull prezentował się przed laty – w barwach Śląska i reprezentacji Polski... FOT. Wojtek Wilczyński
Rozmowa z Joe McNaullem, byłym graczem Śląska, obecnie środkowym Polpharmy • W sobotę w Starogardzie Gdańskim Polpharma zagra ze Śląskiem. Wracają stare wspomnienia? – Pewnie, że wracają stare, dobre ...

Rozmowa z Joe McNaullem, byłym graczem Śląska, obecnie środkowym Polpharmy

• W sobotę w Starogardzie Gdańskim Polpharma zagra ze Śląskiem. Wracają stare wspomnienia?
– Pewnie, że wracają stare, dobre czasy. We Wrocławiu mieliśmy świetną drużynę i wiele sukcesów. Takich chwil się nie zapomina. Ale teraz gram dla Starogardu Gdańskiego i nie mogę mieć żadnych sentymentów.
• Swego czasu z Rajmondsem Miglinieksem tworzyliście jeden z najlepszych duetów w Polsce. Kto teraz dogrywa Panu tak piłki?
– Nikt. I pewnie nawet nigdy podań żadnego koszykarza nie porównam do tych od Miglinieksa, bo one były niewiarygodne. Teraz takich graczy już nie ma – wszyscy chcą tylko rzucać, rzucać i rzucać, a na końcu myślą o podaniu. Chcą być jak Kobe Bryant – zdobywać punkty, latać nad obręczą.
• A może trzeba się z tym urodzić?
– Talent jest ważny, ale utalentowanych graczy jest wielu. Bez pracy nawet wielki talent niewiele jest wart.
• Z Johnem Thomasem z Polpharmy nie da się grać takich dwójkowych akcji pick&roll, jak z Rayem?
– Ooooo! To nawet nie ma porównania. Z Rajmondsem wszystko na parkiecie było proste i oczywiste, czasem on myślał za wszystkich graczy na boisku. Był najlepszym facetem, z jakim grałem.
• Wrocław zawsze był dla Pana miejscem szczególnym, swego czasu domem. Teraz jest już chyba inaczej?
– Teraz mieszkam w Trójmieście i rzeczywiście czuję się tu bardzo dobrze. To teraz mój dom, tak jak kiedyś Wrocław.
• Nie myślał Pan nigdy o powrocie do Wrocławia?
– Przede wszystkim nigdy nie miałem oferty ze Śląska, a więc trudno było myśleć o powrocie.
• Zniknął Pan z oczu polskim kibicom przed prawie dwoma laty, gdy wyjechał Pan do Grecji, zrywając bardzo dobry kontrakt w Prokomie. Czy to był wówczas dobry ruch?
– Dobry, bo bardzo potrzebny. Ludzie mówili różne rzeczy, bo niewiele wiedzieli o mojej sytuacji. Ja jednak długo byłem w Polsce i chciałem po prostu wyjechać.
• Może warto było jednak zostać w naszej lidze, gdzie miał Pan markę i wysoką pozycję?
– Pod względem sportowym rzeczywiście było różnie. Trafiłem do słabszego zespołu, złapałem kontuzję. Z punktu widzenia mojej kariery nie wszystko poszło tak, jak chciałem. Ale Ateny to piękne miasto, a ja w życiu potrzebowałem odmiany.
• Czyli ten wyjazd nie był tylko ucieczką od problemów osobistych?
– Można tak powiedzieć, ale spraw prywatnych nie chciałbym publicznie roztrząsać.
• W Polpharmie – ligowym beniaminku – ma Pan wrócić do pełni formy i udowodnić, że w wieku 33 lat wciąż można dobrze grać w koszykówkę. Jak idzie?
– Nie wypominajcie mi tak wieku. Potrzebuję co prawda jeszcze trochę czasu, by dojść do pełni sił, grać na maksymalnych obrotach tak długo, jak potrzebuje tego zespół, ale jest coraz lepiej. Z kilku spotkań – z Anwilem czy Czarnymi – jestem naprawdę bardzo zadowolony.
• Czy teraz gra Pan już na poziomie tego dawnego „Józka”, uznawanego za najlepszego środkowego ligi i podporę reprezentacji Polski?
– Zbliżam się do takiej dyspozycji i mam nadzieję, że wkrótce ją osiągnę. Może już na mecz ze Śląskiem (śmiech).
• Jak zmieniała się liga polska od czasu, gdy rządzili w niej McNaull i Miglinieks?
– Bardzo się zmieniła. Przede wszystkim, jeśli idzie o zasady. Kiedyś grało w Polsce 2 obcokrajowców, teraz kluby mają nawet po 8. To źle wróży samej koszykówce w tym kraju, bo blokuje młodych. W Grecji w klubie może być 5 zawodników zagranicznych, ale musi być też 5 Greków. To dużo lepsze rozwiązanie.
• Ponoć szykował się Pan już do roli koszykarskiego agenta – czy taka będzie przyszłość Joe McNaulla?
– Zdecydowanie tak. Ale to wciąż przyszłość – na razie liczy się jeszcze przede wszystkim gra. Mam jednak wiele kontaktów, od lat jestem w świecie koszykarskim i dlatego chcę to wykorzystać w życiu. To naturalny krok.
• Jak długo ma Pan jeszcze zamiar profesjonalnie grać w koszykówkę?
– Trudno powiedzieć, ale sądzę, że minimum 3-4 lata. Wszystko zależy od formy i zdrowia.
Sobotnie spotkanie zarówno dla Polpharmy,
jak i dla Deichmanna Śląska ma olbrzymie znaczenie.
Kto wygra?

– Jak to kto – my! Nawet nie mogę inaczej myśleć. Zawsze wierzę w zwycięstwo mojego zespołu i teraz jest tak samo. Ale łatwo na pewno nie będzie. Śląsk jest ostatnio na fali, wygrał we Włocławku, a to budzi respekt. Ale w Starogardzie to ja będę górą.

Joe McNaull
Wiek: 33 lata.
Wzrost: 208 cm.
Pozycja: środkowy.
Przebieg kariery: Long Beach (NCAA), Nantes (Francja), Komfort Stargard Szcz., Śląsk, Prokom, Ionikos (Grecja), Prokom, Polpharma.
d Ważną osobą w życiu McNaulla była jego żona – Olga Dereń, która miała spory wpływ na przebieg jego sportowej kariery. Rozpad tego małżeństwa był jednym z głównych powodów wyjazdu McNaulla z Polski. Wrócił do naszej ligi dopiero po zeszłorocznym rozwodzie i na dobre przeniósł się do Trójmiasta. Na przelomie roku próbował swych sił w Prokomie Treflu Sopot, po miesiącu trafił do Starogardu Gdańskiego. Jego była żona nadal mieszka we Wrocławiu, na początku tego roku po raz kolejny wyszła za mąż i oczekuje narodzin pierwszego dziecka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto