MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Asa "Blondi", asa!

Wojciech Koerber
WROCŁAW Siatkarze Gwardii bez najmniejszych problemów przebrnęli przez rundę wstępną Pucharu Konfederacji CEV, dwukrotnie ogrywając w Orbicie białoruski Technopribor Mogilew 3:0.

WROCŁAW Siatkarze Gwardii bez najmniejszych problemów przebrnęli przez rundę wstępną Pucharu Konfederacji CEV, dwukrotnie ogrywając w Orbicie białoruski Technopribor Mogilew 3:0. Wicemistrz Białorusi w polskiej lidze grałby zapewne... w ogonie serii B.

Białorusini przyjechali do Wrocławia w 9-osobowym składzie, przy czym 18-letni Andriej Czasnawicki w ogóle nie powąchał parkietu, a o rok młodszy Artsiom Barisenka znalazł się na nim tylko w niedzielę - na moment. W ich ekipie zabrakło dwóch Ukraińców (klubu nie stać było na zgłoszenie tej dwójki do pucharu, co kosztowałoby 4 tys. franków szwajcarskich), a fakt, że Maksim Hiszun i Dmitrij Kupawa to reprezentanci Białorusi, nie najlepiej świadczy o poziomie siatkówki w tym kraju. Już obserwacja rywali podczas sobotniej rozgrzewki nie pozostawiała wątpliwości, ze Technopribor przyjechał do Polski na ścięcie. Gwardziści mieli tego świadomość i na ich twarzach często gościły uśmiech (np. Jakub Markiewicz) lub pewność siebie (Krzysztof Janczak). Nie ma sensu wgłębiać się w analizę poszczególnych setów sobotniego spotkania, bo każdy miał taki sam scenariusz. Wrocławianie, mimo że nie zawsze mieli wystarczająco dużą zaliczkę, kontrolowali przebieg meczu.
- Jak się widzi, że rywal jest słabszy, to trudno „podkręcić” zawodników, by grali na 110% możliwości. Dla nas najważniejsza jest liga i to było przetarcie przed nią. Mogliśmy przećwiczyć te elementy, które szwankują, bo niestety... szwankują - tłumaczył po sobotnim meczu trener Maciej Jarosz.

Janczak na ławce

Wczorajszy pojedynek również stał na niskim poziomie i niewiele różnił się od sobotniego, poza tym, że gospodarze wyszli w rezerwowym składzie. Janczak, który dzień wcześniej mocno dał się gościom we znaki, tym razem w ogóle na boisko nie wyszedł. Ręcę mogły zadrżeć wrocławianom tylko w końcówce trzeciej partii, kiedy było 23:22, ale Marcin Owczarski rozwiał wątpliwości. Dla nas niezrozumiała była natomiast postawa kapitana gwardzistów, Jakuba Markiewicza, który im gra gorzej, tym bardziej wydaje się... zadowolony. Po spotkaniu z Polską Energią trener Jarosz ocenił grę naszego środkowego „na zero”. Ponoć tylko niewiele lepiej było w Olsztynie. W weekend Markiewicz, jeszcze niedawno członek szerokiej kadry Waldemara Wspaniałego, wyróżniał się tylko włosami zafarbowanymi na blond i zepsutymi zagrywkami. Gdy pojawiał się na niej, kibice każdorazowo skandowali „asa, Blondi, asa!”, po czym uśmiechnięty od ucha do ucha „Blondi” posyłał ją najczęściej w taśmę lub na aut. Statystyki nie kłamią - pięć zagrywek zepsutych, cztery przebite, zero asów. Teoretycznie nie powinno więc być do śmiechu, tym bardziej, że w pozostałych elementach również nie jest dobrze.

Za tysiąc dolarów

Całe szczęście, że Białorusini zechcieli rozegrać oba mecze we Wrocławiu, bo trudno byłoby znaleźć jakiś pozytywny aspekt wycieczki do oddalonego o 1350 km od Wrocławia Mogilewa. Goście zgodzili się zostać we Wrocławiu dzień dłużej pod warunkiem otrzymania tysiąca dolarów. Tokwotao wiele niższą od tej, którą Gwardia musiałaby przeznaczyć na podróż na Białoruś. W fazie grupowej wrocławianie zagrają w dniach 6-8 grudnia w Moskwie z miejscową Iskrą Odincowo, wicemistrzem Holandii - Alkom Capelle oraz ze zwycięzcą eliminacji grecko-tureckich. Dalej awansuje tylko najlepszy zespół.
* W innym meczu Pucharu Konfederacji Skra Bełchatów pokonała na wyjeździe norweski Dristug Amli 3:2.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening polskich piłkarzy pod okiem 2500 kibiców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Asa "Blondi", asa! - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto