Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Agent z Kinszasy

Grzegorz Żurawiński
LEGNICA Nazwisko? Przed legnickim sądem Marian W. stanął jako świadek. Niewysoki, siwy mężczyzna w okularach, dyrektor generalny spółki King&King na Afrykę.

LEGNICA Nazwisko? Przed legnickim sądem Marian W. stanął jako świadek. Niewysoki, siwy mężczyzna w okularach, dyrektor generalny spółki King&King na Afrykę. Znana postać dla wąskiego kręgu dziennikarzy piszących o kongijskiej inwestycji KGHM. Tyle, że jako... były dyplomata Marian Piaszczyński!

Cywilny proces, jaki warszawska spółka King&King wytoczyła Polskiej Miedzi, umknął uwadze mediów. Niesłusznie. Zapiski z zeznań Mariana W. to niemal gotowy pomysł na sensacyjny materiał powieściowy o styku dyplomacji, gospodarki i operacjach tajnych służb wywiadowczych.

Mocny facet

Sprawa pozornie jest banalna. Formalnie chodzi bowiem o drobiazg, czyli o ok. 750 tys. dolarów, których domaga się od Polskiej Miedzi warszawska spółka King&King. To jej usługi (umowa z 9.08.2000 na 1.5 mln USD) wynajął KGHM kierowany przez Mariana Krzemińskiego, by odzyskać utracone prawa do wydobycia miedzi i kobaltu w kongijskiej Katandze.
Prezes i współwłaściciel King&King Ryszard Żmuda (mężczyzna o sylwetce kulturysty) nie ma wątpliwości:
- Zrobiliśmy wszystko, co do nas należało. Ponieśliśmy duże wydatki, które znacząco przekroczyły kwotę pierwszej raty (zaliczki), którą otrzymaliśmy od KGHM. Fakt, że Polska Miedź nie wróciła do Konga, to już nie nasza wina - mówi człowiek, który w branży znany jest także jako prezes Polskiej Izby Broni i Przemysłów Strategicznych.

Piach w trybach

- Dzisiaj muszę przyznać, że niepodpisanie (wynegocjowanej i przygotowanej przez King&King - red.) tzw. pierwszej konwencji (koncesji) górniczej z rządem kongijskim było błędem. Należało to zrobić. Teraz już wiem, że prezydent Demokratycznej Republiki Konga może w tym kraju wszystko - mówił w sądzie były prezes KGHM Marian Krzemiński.
Laurent Kabila (a potem jego syn na prezydenckim stołku, Joseph) mógł zatem odebrać koncesję przyznaną wcześniej (jeszcze za rządów obalonego Mobutu Sese Seko) państwowej firmie kongijskiej Sodimico i nadać ją Polskiej Miedzi. Eksperci KGHM uważali to jednak za niemożliwe. Albo (co bardziej prawdopodobne), ktoś wyraźnie sypał im piach w tryby.
Tymczasem, już jesienią 2000 roku, kongijska delegacja rządowa gotowa była w Warszawie podpisać protokół wstępnego porozumienia otwierający drogę do wydania KGHM górniczego dekretu prezydenta tego kraju.
- Postawa KGHM to był szok. Z czymś takim nie spotkałem się nigdy w czasie swojej 20-letniej pracy w handlu zagranicznym. Kongijczycy patrzyli na mnie i nic nie rozumieli. „Panowie, pomóżcie nam wam pomóc” - usłyszałem od przewodniczącego delegacji - wspomina Marian W. - Tymczasem KGHM zachowywał się jak firma, która kopie doły, a później każe je zasypywać. Dlaczego? Nie wiem...

Broń i diamenty

Z paszportem dyplomaty Marian W. (Piaszczyński) pojawia się w stolicy Konga (wówczas Zairu) Kinszasie w 1996 roku, kilka miesięcy po marcowej wizycie w tym kraju miedziowo-rządowej delegacji, której przewodniczył wiceminister Maciej Leśny.
Już wiadomo, że ludzie prezydenta Mobutu chcą nie tylko współpracy koncernów wydobywczych (miedź, kobalt, złoto i diamenty), ale także dostaw broni i wyposażenia wojskowego. W maju tego samego roku (pod dyskretnym parasolem UOP?) powstaje w Warszawie firma King&King.
Jednak jej czas jeszcze nie nadszedł. Od ponad trzech lat, interesy w Kongu (m.in. sprzedaż produktów fabryk w Starachowicach i Ursusie) prowadzi inna tajemnicza spółka (właściciela kryje gryf tajemnicy państwowej), Colmet International, zarejestrowana na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Kieruje nią duet: prezes Krzysztof Pochrzęst (wieloletni pracownik PRL-owskich central handlu zagranicznego, oficer wywiadu wojskowego) i Kongijczyk z polskim paszportem Jofa Kazadi (dziś w polskim areszcie, podejrzany o wyłudzenia VAT i uczestnictwo w tzw. łódzkiej ośmiornicy).

Konto dla milionów

Kongijczycy i ludzie wojskowych służb specjalnych opracowują tajny plan współpracy. Prawa do eksploatacji złoża Kimpe (miedź i kobalt) otrzymuje nie KGHM, lecz Colmet. Przez konto tej firmy mają przepływać miliony kombinackich dolarów. W jakiej postaci trafią do kongijskich partnerów? Można się domyślać, czego potrzebuje zagrożony reżim Mobutu. Ale, to znowu tajemnica państwowa...
Marian Piaszczyński (wieloletni pracownik PRL-owskiego handlu zagranicznego, m.in centrali Polservice, wicekonsul i attache handlowy w Paryżu w latach 1986-1991, nieoficjalnie wieloletni oficer sekcji francuskiej wywiadu MSW) w październiku 1996 roku rozpoczyna misję w Kinszasie.
Ówczesny ambasador Polski w Kongu Jan Słowiński, nie ma wątpliwości, że faktyczni mocodawcy nowego konsula pochodzą spoza Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Tylko za łapówki

Niedługo później w Kongu (i w ambasadzie) pojawiają się prezesi King&King. Interesuje ich wszystko, zwłaszcza asfalt i ropa. Ich współpraca z Marianem Piaszczyńskim jest wyjątkowo bliska, a wyniki zachęcające. Wydobyciem ropy w nadmorskim skrawku Konga interesuje się także prezes Petrobalticu (platforma na Bałtyku) Jan Kurek.
W efekcie, maleńka firma z Warszawy dostaje koncesję!
- W Kongo trzeba znać kogo trzeba, a do urzędników dotrzeć można tylko w jeden sposób. Wszyscy liczą na dodatkowe, nieoficjalne źródła dochodów. Bez tego, każde działanie spali na panewce - wyjaśniał legnickiemu sędziemu Marian W. Słowa łapówka, w słowniku dyplomatów, najwyraźniej nie ma.

Gwardia-Legia 1 : 0

Od początku 1999 roku KGHM ma coraz większe kłopoty. Wojna domowa w Kongu nie ułatwia pracy kopalni Kimpe. Wydobytej rudy nie ma gdzie, ani jak, przerobić. Hałda rośnie, a dodatkowo, ceny kobaltu lecą na łeb na szyję. Do wojny o stanowiska i kontrolę nad KGHM ruszają politycy rządzącej (już półtora roku) AWS. Jak zwykle mogą liczyć na dyspozycyjne wsparcie tajnych służb, w tym przypadku UOP.
Tajne raporty wyciekają najpierw do parlamentarzystów, później do gazet. Zdezorientowana widownia, szokowana kongijskimi rewelacjami, nie wie, że - przy okazji - uczestniczy w tradycyjnym pojedynku konkurujących służb specjalnych MSW i MON (lub, jak mówi minister Jerzy Szmajdziński, w meczu Gwardia-Legia). Colmet jest spalony, próbuje jednak ratować, co można.

Apetyt na Kimpe

Za pośrednictwem odwołanego prezesa KGHM Stanisława Siewierskiego Colmet sonduje u nowego szefostwa kombinatu możliwość odkupienia praw wydobywczych do złoża Kimpe. Gdy Marian Krzemiński informuje o tym dziennikarzy, projekt pada.
- Przez media interesów się nie robi. Nie będę już rozmawiał z panem Krzemińskim - komentował ze złością Stanisław Siewierski. Do prokuratury wpływa pierwsze zawiadomienie o przestępstwie niegospodarności (później wpłyną jeszcze dwa, wszystkie - po 30 miesiącach śledztwa - zostaną umorzone).
Odwet następuje w Afryce. Kongijczycy wypowiadają umowę z KGHM. Wskazują na niezrealizowane zobowiązania inwestycyjne na 17 mln USD. Straszą przejęciem złoża, maszyn i porzuconej hałdy. W kwietniu 2000 roku prezes Colmetu ponawia propozycję odkupienia złoża. Jednak Marian Krzemiński ma już inny plan.
- Od prezesa Petrobalticu Jana Kurka dowiedziałem się, że firma King&King uzyskała koncesję na wydobycie ropy w Kongo. Spotkałem się prezesem Żmudą, a ten zadeklarował, że może nam pomóc. Chodziło nam o wyeliminowanie pośrednika, jakim był Colmet - twierdzi Krzemiński. Nie dodaje, że pomysł na King&King wymyślił finansista Komisji Krajowej Solidarności i zaufany Mariana Krzaklewskiego, Mirosław Kasza (przy okazji, członek rady nadzorczej Petrobalticu).

Interes na boku

Powtórzmy. Na początku sierpnia 2000 roku KGHM podpisuje umowę z King&King, która ma zapewnić korzystny powrót do przerwanej inwestycji.
- Załącznikiem do umowy było nasze pełnomocnictwo dla pana Piaszczyńskiego... (to nazwisko wywołuje drobne zamieszanie na sali sądowej). A, taak... - poprawia się po chwili Marian Krzemiński - dla pana W., który był przedstawicielem King&King w Kongu.
To dziwne. Sam upełnomocniony, jeszcze do końca września, był (awans) charge d’affaires ambasady w Kinszasie.
- Nominację na dyrektora w King&King dostałem od prezesów we wrześniu, kilka dni po otrzymaniu z MSZ odwołania z placówki, co miało nastąpić z dniem 29.09.2000 - zeznał w sądzie Marian W. Nie wspomniał, że pierwszą (asfaltową) koncesję dla prywatnej spółki załatwił już rok wcześniej...

Gwardia-Legia 1 : 1

- Gdy podjąłem pracę dla King&King, zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Byłem szykanowany i kilkakrotnie zatrzymywany przez kongijskie służby specjalne. Moim zdaniem, to Colmet chciał storpedować moją misję. Za wszystkim stał wiceprezes Colmetu (wymieniony już Jofa Kazadi - red.), a także działający w Kinszasie jego kuzyn (Dieudonne Kazadi, gangster i handlarz bronią, aresztowany w Kongu pod zarzutem zdefraudowania ładunku ropy z tankowca - red.). Na kilka dni (30.05- 4.06.2000) zamknięto mnie nawet w areszcie, tymczasem ze strony ambasady nie było żadnej pomocy. Dziwna sytuacja... - żalił się przed sądem Marian W.
- Sprawa była delikatna - wspominają w polskim MSZ.
Wiadomo jedynie, że donos na byłego dyplomatę i firmę King&King złożył 21 maja 2001 kongijski biznesmen Paulin Robert Kuwa. Czyżby nie otrzymał obiecanej wcześniej „rekompensaty”?
- Gratyfikacje dla urzędników państwowych w Kinszasie, to chleb codzienny. Ale my tego nie robiliśmy - zapewniał w sądzie Marian W.
- Czy robili to prezesi King&King? - dopytywał sędzia.
- Wiem, że musieli to robić. Ale nie wiem, o jakie kwoty chodziło - usłyszeliśmy.

Ryzykowne słowa

Prezesi King&King sądzą się z KGHM nie tylko o pieniądze.
- To firma składająca się z dwóch osób o podejrzanych związkach z handlem bronią, która wzięła pieniądze i nie zrobiła za nie nic - te słowa, aktualnego prezesa KGHM Stanisława Speczika, odnotował w marcu br. dziennikarz „Polityki”. Prezes zaprzeczył, ale taśma magnetofonowa je zapisała. Proces w Warszawie trwa nadal.
Po prokuratorach, w kongijskich papierach KGHM grzebią teraz kontrolerzy NIK. Pieczęć tajemnicy państwowej i odciski palców ludzi służb specjalnych sprawiają, że efekt można przewidzieć.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto