Jerzy Koziński, szef Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, stanie przed sądem. Prokuratura postawiła mu zarzut poświadczenia nieprawdy. Chodzi o podpis na protokole z walnego zebrania DZPN-u z 2001 roku. – Na pewno zostanę uniewinniony. Szkoda tylko, że tak załatwiono mnie przed zjazdem – mówi
Cała sprawa ciągnie się za Kozińskim już bardzo długo. – Byłem przesłuchiwany trzy razy. Za pierwszym razem mniej więcej dwa lata temu, potem po roku i ostatnio w połowie grudnia – mówi szef DZPN-u. 22 grudnia Prokuratura Rejonowa Wrocław–Stare Miasto postawiła Kozińskiemu zarzut. Na razie data procesu nie jest znana. – Ale wybronię się. Jestem tego pewien – mówi oskarżony.
Interpretacja podpisów
W czym tkwi afera? Chodzi o protokół z Walnego Zebrania Wyborczego DZPN-u z 5 lutego 2001 roku, a dokładnie o punkt piąty tego dokumentu. Pojawił się w nim zapis, że dokonano wyboru Komisji Skrutacyjnej, w której znalazł się m.in. Mieczysław Stulin (mieszkający w Bolesławcu były członek zarządu OZPN-u Jelenia Góra). Protokół podpisał Koziński. Sęk w tym, że podczas obrad Stulina nie było na sali. – Przyznam szczerze, że nawet tego nie pamiętam – mówi Koziński. Stulina nie było, ale znalazł się jego podpis na liście obecności. – Nie mam pojęcia, kto się za niego podpisał. Ale to ja za to teraz cierpię. Grafolog potwierdził, że to nie ja go podrobiłem, choć niektórzy tak sądzą – twierdzi prezes dolnośląskiej centrali.
Procesu się nie boi. – Według aktu oskarżenia swoim podpisem potwierdziłem, że Stulin był na zebraniu. Ale przecież w protokole wyraźnie jest napisane, że znalazł się w Komisji Skrutacyjnej, a nie że uczestniczył przy jej wyborze. Ile razy kogoś powołuje się do jakiegoś ciała, gdy tej osoby nie ma na spotkaniu? Przecież są telefony. Czyjąś zgodę można uzyskać przecież wcześniej – argumentuje.
Wybory stracone
Jerzy Koziński nie ma wątpliwości, czemu właśnie teraz jego sprawa nabrała przyspieszenia. – Widocznie komuś zależało, by jeden z rywali, startujący do wyborów w PZPN, stracił szanse. A zamierzałem się ubiegać o wiceprezesa ds. piłkarstwa amatorskiego. Ale cóż, może do czasu wyborów – a ich data wciąż nie jest znana – zostanę uniewinniony? Czy to by jednak coś zmieniło? Zostałem nieźle załatwiony. I wiem nawet przez kogo, ale nie chciałbym podawać nazwiska tego człowieka – kończy Koziński. Nie jest jednak tajemnicą, że zaprzysięgłym wrogiem Kozińskiego jest były arbiter Stanisław Żyjewski, który po nominacji Sławomira Stempniewskiego na szefa sędziów ma się znaleźć wysoko w strukturach PZPN. •
POLITYCY jako dzieci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?