MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zafundowali nam skandal

Hanna Wieczorek
Nagrody zgodne z prawem, choć dwuznaczne moralnie Zarząd Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie w ciągu dwóch lat wypłacił sobie ponad sto tysięcy złotych nagród.

Nagrody zgodne z prawem, choć dwuznaczne moralnie
Zarząd Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie w ciągu dwóch lat wypłacił sobie ponad sto tysięcy złotych nagród. Fundacja musi też oddać Austriakom około 600 tysięcy euro.
– Nie złamaliśmy prawa – zapewniał prezes. Ale Pojednaniu przyjrzy się prokuratura

Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie powstała w 1991 roku. Powołano ją, by pomagała ofiarom prześladowań nazistowskich. Od maja 2001 roku Fundacja wypłaca odszkodowania ze środków niemieckiej Fundacji „Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość”. Fundusz utworzony przez przemysł i rząd federalny dysponował 10 miliardami marek. Polsce przyznano z niego 1,812 miliarda. Fundacja wypłaca również świadczenia ze środków austriackiego Funduszu Pojednania, Pokoju i Współpracy.
Pojednanie ma więc specjalny status. Zajmuje się starymi, pokrzywdzonymi przez los ludźmi – ofiarami prześladowań nazistowskich. Dodatkowo powołano ją w wyniku umowy między rządami Polski i Niemiec.
Nic więc dziwnego, że każdy bacznie się jej przygląda i liczy pieniądze, które wydaje zarząd. A jest co liczyć. W ciągu dwóch lat prezes prof. Jerzy Sułek g i jego zastępcy wypłacali sobie sowite nagrody. Poszło na nie ponad 100 tysięcy złotych. Sułek dostał też ponad 50 tysięcy nagrody jubileuszowej – za czterdzieści przepracowanych lat.
To nie koniec. Dziennik „Rzeczpospolita” zarzuca fundacji złe gospodarowanie pieniędzmi. Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie będzie musiała oddać Austriakom blisko 600 tysięcy euro.
Wszystko zgodnie z prawem
Warszawska prokuratura rozpoczęła postępowanie sprawdzające. Ale prof. Sułek nie ma wątpliwości: wszystko jest zgodnie z prawem. Zasady przyznawania nagród akceptowało Ministerstwo Skarbu, a każda z nich była wypłacona zgodnie z przepisami. Minister skarbu nie miał żadnych zastrzeżeń, podobnie jak Najwyższa Izba Kontroli.
Zresztą trudno tu mówić o uszczuplaniu pieniędzy na wypłaty dla robotników przymusowych III Rzeszy. Bo fundacja ma dwa fundusze – jeden właśnie na odszkodowania, a drugi na administrowanie. Nagrody wypłacano z tego drugiego funduszu.
Nie ma też mowy o niegospodarności. Trzeba oddać Austriakom 600 tysięcy euro, ponieważ Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie miała problemy ze znalezieniem spadkobierców ofiar.
Austriacka fundacja kończy działalność 31 grudnia tego roku i musi się rozliczyć ze środków, którymi zarządzała. Warunkiem otrzymania pieniędzy przez ofiary nazizmu lub ich spadkobierców jest zrzeczenie się przez nich roszczeń prawnych wobec Austrii. Skoro spadkobierców nie znaleziono, pieniądze nie mogą zostać wypłacone.
Szczególna staranność
Każda fundacja musi część zdobytych pieniędzy przeznaczyć na administrowanie. Choćby na pensje pracowników czy opłaty za lokale, w których mieści się jej siedziba. – Oblicza się, że na cele administracyjne fundacje przeznaczają średnio 10-15 procent swoich funduszy – mówi doktor Andrzej Ferens, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Nikt tego nie neguje, ostatecznie nikt nie będzie za darmo pracował, a trzeba też opłacić czynsze, telefony, itp. Im wyższe kwalifikacje, tym oczywiście wyższe wynagrodzenie.
Prezes Sułek publicznie podkreślał swoje wysokie kwalifikacje i fachowość, za którą oczekuje stosownego wynagrodzenia. O ile z tym można się zgodzić, pozostaje otwarte pytanie o wydźwięk moralny. Czy wypłacanie tak dużych nagród zarządowi fundacji zajmującej się biednymi, schorowanymi ludźmi jest etyczne?
Podobne wątpliwości ma poseł Janusz Dobrosz (LPR), który przez lata był współprzewodniczącym Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
– Do zarządu naszej fundacji powoływano osiem osób – wspomina Dobrosz. – Cztery wyznaczał rząd polski i cztery rząd niemiecki. Pracowaliśmy praktycznie społecznie. Zwracano nam przede wszystkim koszty.
Poseł LPR-u sądzi, że zarząd Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie nie naruszył prawa. Czy innym jednak jest ocena moralna. Nagrody wypłacane prezesowi i wiceprezesom są w odczuciu społecznym niebotycznie wysokie.
Fundacje inaczej
Warto się jednak przyjrzeć i innym fundacjom. – Coraz częściej mamy do czynienia z tendencją odwrotną niż jest to na świecie – mówi dr Ferens. – Poza naszymi granicami takie instytucje powstają zwykle wtedy, gdy prywatny fundator przekaże pewne, najczęściej znaczne, kwoty na jakiś cel. Fundacje zajmują się zarządzaniem tymi pieniędzmi i przekazywaniem ich określonym beneficjentom.
W Polsce zaś coraz więcej fundacji powstaje z założeniem, by ubiegać się o środki z samorządu lub Skarbu Państwa. I to właśnie budżet jest ich głównym sponsorem. Znacznie mniejszą wagę przykłada się w takim przypadku do szukania pieniędzy z innych źródeł.
– Można też zauważyć i inne niepokojące tendencje. Coraz częściej można spotkać fundacje nastawione na generowanie zysku, który później rozdzielany jest między zarząd czy inne podmioty – mówi dr Ferens. – A powinny to być przecież instytucje niemające komercyjnego charakteru.
Straszy duch Parysa
Sprawę Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie zbada prokurator. I choć raczej nieprawidłowości nie znajdzie, niesmak pozostanie. Tym bardziej że prokuratura już po raz drugi będzie się musiała zająć tą fundacją.
Od 2003 roku trwa śledztwo w sprawie niegospodarności poprzedniego zarządu – pod wodzą Jana Parysa. Jak stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli, zarząd fundacji w latach 1998-2000 pobierał wbrew prawu wysokie premie kwartalne. Jan Parys miał otrzymać nienależne mu 94 tysiące złotych.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto