Z Rondlem na Albę!

WROCŁAW Derrick Phelps nie jest już zawodnikiem Idei Śląska. Wczoraj Amerykanin wyjechał co prawda z ekipą na mecz do Berlina, ale jedynie w celach... turystycznych. Do Wrocławia już nie wróci. Z Albą - po dwutygodniowej przerwie - zagra już Ryan Randle.

Takiej decyzji można było się spodziewać już tydzień wcześniej - Phelps został we Wrocławiu tylko dlatego, że wciąż kontuzjowany był Randle. Mecze z Olympiakosem i Czarnymi tylko teoretycznie były dla niego spotkaniami ostatniej szansy - decyzja o pożegnaniu się z nim zapadła praktycznie tuż po przylocie Lynna Greera, gdy okazało się, że ten zawodnik skuteczniej zastąpi go w roli lidera. I w poniedziałek Śląsk rozstał się z Phelpsem. Wczoraj Amerykanin wsiadł jeszcze do autobusu jadącego na mecz z Albą obładowany całym swoim dobytkiem. W Berlinie, gdzie grał przez dwa sezony, zostanie kilka dni i stamtąd wyleci do USA. - Spodziewałem się tego, że wszystko tak się może skończyć. Na pewno miło będę wspominał zespół. I to by było na tyle... - powiedział przed wyjazdem do Berlina Phelps.
Wrocławianie w Berlinie z pewnością walczyć będą o drugą wygraną. W kolejnych dwóch meczach rywalami Idei Śląska będą zespoły o podobnych możliwościach i aspiracjach, jak wrocławianie - Alba i ASVEL. - Naszym sukcesem w trzech pierwszych meczach byłyby dwa zwycięstwa. Jedno już mamy - ostrożnie mówi prezes Grzegorz Schetyna. W Berlinie wrocławianie w tym sezonie przegrali towarzyski pojedynek 77:81, prowadząc przez większą część spotkania. Wtedy zabrakło wartościowego gracza pod koszami, bo Randle zagrał z mistrzem Niemiec niemal prosto z samolotu. Teraz co prawda jest tuż po kontuzji, ale i tak powinien być zdecydowanie lepiej przygotowany do rywalizacji z Jovo Stanojeviciem i jedynym polskim graczem w zagranicznym klubie Euroligi - Szymonem Szewczykiem.