Trenerze, przybywaj

Kotwica Kołobrzeg - ASCO Śląsk 70:61. Nowy trener potrzebny od zaraz.
Koniec zwycięstw ASCO Śląska pod wodzą Andrzeja Adamka. Po rozbiciu lidera z Ostrowa i efektownej wygranej z niemieckim Ludwigsbur-giem w Pucharze ULEB wrocławianie wypadli słabiutko w Kołobrzegu i doznali szóstej porażki w tym sezonie.

W rywalizacji z Kotwicą nie było już śladu doskonałej skuteczności z poprzednich spotkań. Goście trafili zaledwie 14 z 40 rzutów za 2 oraz 5 z 24 trójek. Do tego zdecydowanie przegrali walkę na tablicach. Wróciły też problemy z organizacją gry, a przede wszystkim wręcz juniorskie straty rozgrywających (podania w poprzek boiska padały łupem rywali).
- Rzeczywiście, to był nasz największy problem. Szwankowało rozegranie i to odbijało się na postawie całego zespołu. Poza tym Daniels i Bigus zniszczyli nas na tabliach - przyznał po spotkaniu trener wrocławian Andrzej Adamek.
Druga sprawa to problemy wewnątrz zespołu. Już po ostatnim meczu z Ludwigsburgiem Jared Homan był bardzo niezadowolony, że gra zaledwie po 20 minut.
- Nie po to przyjechałem do Wrocławia, by przesiadywać na ławce rezerwowych - miał powiedzieć środkowy. Już to oznaczało problemy. Tymczasem w Kołobrzegu Homan pozwolił sobie na jeszcze więcej. Po tym, jak został posadzony na ławce rezerwowych, stwierdził, że... w tym meczu więcej na boisko już nie wyjdzie. Ostatecznie grał zaledwie 13 minut, zaliczając 6 punktów i 4 zbiórki. Trudno przypuszczać, że trener nie zarezguje na takie zachowanie gracza.
Mecz z trybun obserwowali: właściciel klubu Waldemar Siemiński oraz prezes Mariusz Bałuszyński i dyrektor ds. sportowych Łukasz Orzeł. To po tym spotkaniu mieli ostatecznie zdecydować, czy klub potrzebuje nowego trenera. Wydaje się, że wnioski są oczywiste - szybkie ściągnięcie szkoleniowca jest koniecznością! I nie trzeba było z taką decyzją czekać na porażkę w Kołobrzegu. Ten mecz i tak nic nie mógł już zmienić.