Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teraz rozgrywa w kuchni

Wojciech Koerber
Kłosowi dobrze bez wielkiej siatkówki. Komentuje, gotuje i żyje z policyjnej emerytury Czesław Michniewicz, zdymisjonowany trener piłkarskiego Zagłębia Lubin, zwykł mawiać, że porażka jest gorsza od śmierci.

Kłosowi dobrze bez wielkiej siatkówki. Komentuje, gotuje i żyje z policyjnej emerytury

Czesław Michniewicz, zdymisjonowany trener piłkarskiego Zagłębia Lubin, zwykł mawiać, że porażka jest gorsza od śmierci. Bo po porażce trzeba się obudzić. Sporo w tym prawdy, skoro Ireneusz Kłos do dziś liże rany po przykrych przygodach ze złotkami oraz Piastem Szczecin.
– Odpoczywam od wielkiej siatkówki i wcale mnie do niej nie ciągnie. Po prostu jest mi tak dobrze. Nie nudzę się jeszcze i nie szukam na gwałt roboty. Czy mam z czego żyć? Spokojnie, żona pracuje, a ja mam przecież emeryturę policyjną. No i nie tak dawno byłem jeszcze zawodnikiem, więc jakieś rezerwy na kontach są. Zresztą ja jestem z tych, którzy patrzą na świat realnie i nie wydają bez opamiętania. Nigdy nie żyłem na debetach – twardo zaznacza trzykrotny wicemistrz Europy (1979, 1981, 1983).
Jakiś czas temu Andrzej Niemczyk zdradził na naszych łamach, że widziałby Kłosa w swojej akademii siatkówki – jako szkoleniowca, rzecz jasna. We wrocławskiej filii. Problem w tym, że wspomniana akademia rodzi się w wielkich bólach. – Pracą z młodzieżą byłbym zainteresowany. Ale dopiero od stycznia, może lutego. Na razie chcę jeszcze odpocząć. Z tego, co wiem, taką szkółkę otwarto już w Łodzi, a planuje się także zrobić to w innych większych miastach, np. Wrocławiu czy Poznaniu. W tych mniejszych, typu Bełchatów i Jastrzębie, młodzież ma gdzie trenować, bo są prężne kluby – tłumaczy Kłos. – Na razie jednak sprawa jest w powijakach. Pomysły Andrzej ma naprawdę kapitalne, ale chodzi jeszcze o to, by je realizować. Chociaż myślałem, że z jego podejściem za jakiś czas nie będzie miał za co żyć, a widać, że ma. Wciąż tylko widzę go w reklamach, jest naczelnym i wydawcą miesięcznika „Super Volley” zarazem – dodaje.
A czym żyje ostatnimi czasy Kłos? Komentowaniem i gotowaniem. Był m.in. ekspertem podczas moskiewskich mistrzostw Europy mężczyzn. – Wycieczka naprawdę fajna. Szczerze mówiąc, wolałem jechać na żeńskie ME, bo przecież z dziewczynami jestem związany emocjonalnie. No i odwiedziłbym znajomych w Luksemburgu, gdzie trochę grałem – zdradza szkoleniowiec. My zdradzimy, że nie tylko tam grał, ale też trenował. Będąc jeszcze zawodnikiem, prowadził żeńską drużynę, w której ramię w ramię występowała... matka z córką. – Mam nadzieję, że parę mądrych zdań przed kamerą powiedziałem. Nie będę mówił o sumie, jaką dostałem za wyjazd, ale opłacało się. Diety były niczego sobie – kończy moskiewski wątek Kłos.
A propos diety. Dzidek musi na nią zwracać uwagę, wszak zawód trenera ma to do siebie, że można się nabawić wrzodów na żołądku. – Mam z nimi wielki problem. To przez stresy. Jako zawodnik też wszystko przeżywałem, ale wtedy mogłem dać upust swoim nerwom na boisku. A jako trener wszystko trzyma się w środku. Na ławce, w czasie spotkań, wydziela mi się mnóstwo kwasu i czasem tak „wali”, że aż czuję, iż zaraz zejdę – tłumaczy były selekcjoner. Przez całe lato koił nerwy w Lasówce pod Zieleńcem, gdzie bawił się w ogrodnika. Teraz na powrót mieszka we Wrocławiu z żoną i synem. I odkrywa w sobie nowe talenty. – Wziąłem się za gotowanie i całkiem nieźle mi to wychodzi. Danie popisowe? Jest ich trochę. Właśnie szykuję łososia z makaronem w sosie śmietanowym. A jak podam gościom zupę porową, to od razu o przepis proszą – przyznaje z rozbrajającą szczerością. Co zgotuje mu jeszcze trenerski los?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto