MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Śniadanie z Serbią

Wojciech Koerber
- My, siatkarze sukcesów mamy wystarczająco dużo, a gramy głównie dla umęczonego wojną narodu. Z Nikolą realizujemy też wolę i marzenia naszego ojca - mówił po wywalczeniu olimpijskiego złota w Sydney słynny Vladimir ...

- My, siatkarze sukcesów mamy wystarczająco dużo, a gramy głównie dla umęczonego wojną narodu. Z Nikolą realizujemy też wolę i marzenia naszego ojca - mówił po wywalczeniu olimpijskiego złota w Sydney słynny Vladimir Grbić

Już w pierwszym meczu fazy grupowej olimpijskiego turnieju siatkarzy los skojarzył polską ekipą z aktualnymi jeszcze mistrzami olimpijskimi. Architektami sukcesu sprzed czterech lat byli bracia Nikola i Vladimir Grbiciowie. W 1975 roku ich ojciec Milos zdobył z Jugosławią brązowy krążek mistrzostw Europy. To nie był szczyt jego ambicji, które z czasem zaczął wiązać z dwójką synów. Vanji i Nikowi od najmłodszych lat wbijał, że mają osiągnąć znacznie więcej. Ci spełnili marzenia ojca.

Tie-break do 31

Mimo że lista osiągnięć Serbii i Czarnogóry (wcześniej Jugosławii) jest niezwykle długa, to brak na niej mistrzostwa świata oraz triumfu w Lidze Światowej. W 1998 roku na mistrzostwach świata w Japonii Serbowie przegrali finał z Włochami, a cztery lata później w Argentynie znaleźli się tuż za podium. W finale LŚ ekipa braci Grbiciów zagrała przed rokiem, ulegając w Madrycie mistrzom świata Brazylijczykom 2:3. To był jeden z najbardziej emocjonujących tie-breaków w historii siatkówki. Przy stanie 15:14 dla Serbów do piłki wyskoczył Ivan Milijkovic, ale w tym momencie nie liczyło się to, że w przeszłości skończył tysiące podobnych akcji. Tym razem przestrzelił. Koniec końców Brazylia zwyciężyła 31:29.

Znamy smak zwycięstwa

Serbowie to również brązowi medaliści olimpijscy z Atlanty oraz mistrzowie Europy z 2001 roku. W ostatnim championacie Starego Kontynentu uplasowali się na czwartym miejscu – po porażce z Rosją 1:3. Awans do igrzysk uzyskali w Pucharze Świata 2003. Rywal to zacny, ale – jak uczy historia – osiągalny dla naszej reprezentacji. W ostatnim sześcioleciu trzykrotnie udało się nam go pokonać. W 1998 roku, podczas fazy grupowej LŚ, w Novym Sadzie wygraliśmy 3:2 (15:9, 12:15, 15:8, 8:15, 16:14). Kilkanaście dni później w Katowicach znów jedno spotkanie rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść - 3:2 (11:15, 11:15, 15:6, 15:12, 15:9). Wreszcie przed rokiem, podczas fazy grupowej mistrzostw Europy w Karlsruhe, ekipa Waldemara Wspaniałego wygrała 3:2 (25:22, 22:25, 26:28, 25:19, 15:13).

Jak widać, biało-czerwoni znają smak zwycięstwa z Serbami. Oby niedzielne śniadanie również nam wszystkim smakowało...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto