Rozmowa z Michałem Adamuszkiem, piłkarzem ręcznym Miedzi Legnica i liderem klasyfikacji króla strzelców
Zaledwie 14 spotkań w ekstraklasie, a z setką bramek na koncie lideruje Pan w klasyfikacji strzelców. To zaskoczenie?
- Owszem, zawsze rzucałem sporo bramek, ale przyznam szczerze, że sam jestem nieco zdziwiony, iż tak dobrze mi idzie.
Ma Pan dopiero 21 lat, doskonałe warunki fizyczne (191 cm, 105 kg - przyp. red.). Jak rozpoczęła się Pańska przygoda ze szczypiorniakiem?
- W czwartej klasie podstawówki. Wcześniej chodziłem na treningi taty, Krzysztofa, który grał w ekstraklasie i połknąłem bakcyla. Gdy miałem 11 lat, trafiłem do Górnika Sosnowiec, a w wieku 16 lat przeszedłem do Viretu Zawiercie. Tam grałem pięć sezonów, aż udało się mnie wyciągnąć Edwardowi Strząbale (trenerowi Miedzi - przyp. red.), no i w tym sezonie zadebiutowałem w ekstraklasie.
Czy nie kuszą już Pana propozycjami działacze z innych klubów ekstraklasy?
- Na razie nic o tym nie słyszałem. Poza tym cieszę się, że trafiłem do beniaminka ekstraklasy, bo dzięki temu mogę dużo grać i rozwijać się.
Widzi się Pan w kadrze Bogdana Wenty?
- Owszem, myślę o reprezentacji, ale zdaję sobie sprawę, jak wiele mam do poprawienia, choćby w takich elementach, jak różnorodność rzutu czy gra w obronie. W tej chwili gram na lewej połówce, ale swoją przyszłość widzę na środku rozegrania.
W niedzielę derby, w Legnicy podejmujecie mistrza Polski, Interferie Zagłębie Lubin. Nie grozi Wam taka wysoka porażka (19:43 - przyp. red.), jak przed tygodniem z Wisłą Płock?
- Po pierwsze Wisła wydaje mi się najlepszą drużyną i chyba sięgnie w tym sezonie po mistrzostwo. Po drugie graliśmy bez kilku podstawowych zawodników. Na pewno na mecz z Lubinem zepniemy się podobnie, jak na wygrane derby z Chrobrym. Zagramy co prawda bez kontuzjowanego Romana Baturina, ale chcemy się dobrze zaprezentować, aby zrehabilitować się za przegraną z Płockiem.
Z taką skutecznością zasługuje Pan na szczególną uwagę obrońców...
- Ostatnie mecze dały mi się we znaki, bo jestem nieco mocniej obijany przez rywali.
Ma Pan w Miedzi dwa pseudonimy: Mysza i Misiu oraz występuje z siódemką na koszulce. Skąd to się wzięło?
- Pierwsza ksywka pochodzi jeszcze z podstawówki w Sosnowcu, drugą nadali mi koledzy z drużyny już w Legnicy. A z siódemką grał już mój tata. Ja przez 5 lat w Zawierciu też występowałem z numerem 7.
Co robi Pan poza grą w piłkę ręczną?
- Studiuję w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Legnicy, na kierunku turystyka i rekreacja.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?