MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Słońce Austerlitz.Felieton tygodniowy

Wiesław Wodecki
W chłopięcych latach, jak wszyscy z mojego pokolenia, dość skutecznie ogłupiony zostałem wojskowymi piosenkami. Mój przyjaciel, wielki polski patriota, Żyd, poszedł do łagru, ponieważ odmówił przyjęcia radzieckiego ...

W chłopięcych latach, jak wszyscy z mojego pokolenia, dość skutecznie ogłupiony zostałem wojskowymi piosenkami. Mój przyjaciel, wielki polski patriota, Żyd, poszedł do łagru, ponieważ odmówił przyjęcia radzieckiego paszportu. Obaj przeżyliśmy wojnę i choć nasze głowy dość radykalnie zostały przemeblowane, wszystkie biesiady kończyliśmy wspólnym śpiewem: „Ziemia aż drży, amaranty zapięte pod szyją, o Boże mój, Boże mój, a to polscy ułani biją...”
Kiedy przez Polskę przeszła kolejna fala antysemityzmu mój przyjaciel zmuszony postanowił emigrować. Żegnałem go z bólem. Ostatnie słowa jakie do mnie powiedział, tłumiąc łzy, brzmiały: - Już nigdy nie zaśpiewamy razem „Wizji szyldwacha”.

Był wielkim wielbicielem Napoleona i znakomitym znawcą historii polskiej kawalerii. Sypał nazwiskami, datami, cytował rozkazy... Oczy mu płonęły, gdy mówił o „Słońcu Austerlitz” – jednej z największych bitew w dziejach świata. Car Rosji histerycznie szlochając uciekł z pola bitwy, Kutuzow cudem uniknął niewoli. Cesarz Habsburgów błagał o pokój. Myśmy się tego uczyli u Szymona Askenazego, wybitnego historyka i wielkiego stylisty: „To była jakby zmora nocna z króla Leara, gdy wicher huczy w ciemnościach, walą się trony, a królowie po otwartym błąkają się polu”.
Skażony czadem młodzieńczych uniesień, włócząc się po Czechach, nie mogłem nie pomyśleć o Austerlitz. Ale nie szukałem go. Nie ma miejscowości o takim imieniu. Jest Slavkov. 61 lat po bitwie trzech cesarzy Austria poniosła dotkliwą klęskę pod Sadową. To wydarzenie graniczne. Habsburgowie zostali wyeliminowani ze Związku Niemieckiego. Droga do zjednoczenia Niemiec pod hegemonią Prus stała otworem. Trzeba było jeszcze tylko pokonać Francję i w Wersalu proklamować zwycięstwo: „Ein Rech, ein Volk, ein Kaiser!”.

Infanterysta Bartek Słowik walczył z Francuzami na bagnety pod Gravelotte. Pruska orkiestra grała „Mazurka Dąbrowskiego”. „Gdy usłyszał ową muzykę, to każda żyłka wyprężyła się w nim jak drut żelazny. Włosy stanęły mu dęba, z oczu skry poszły...” (Henryk Sienkiewicz). Różnica między Polakami a Czechami była taka, że kiedy feldfebel mówił do Bartka „Dziury w niebie nie będzie, jeśli jednego kpa więcej zabiją”, Bartek traktował to jako dopust boży, Szwejk natomiast uważał, że dziura będzie. Nawiasem mówiąc, na paradzie wojskowej po bitwie pod Wagram, w której walecznością odznaczył się pułk polskich szwoleżerów, Napoleon powiedział do swoich marszałków: „Ces gens la, ils ne savent que se battre!” – (Ci ludzie umieją tylko bić się).

Na mapie Czech nie ma Austerlitz. Nie ma też Sadowej. Te nazwy wymazali cenzorzy Habsburgów. Sadowa to dzisiejsze Hradec Kralowe. Po latach Tuwim taką fraszkę napisał o Franz Józefie: „Poczciwe to było aż do kości szpiku, ino nie miało wojennego gliku”.

Najbardziej wstrząsającą pieśń po Powstaniu Listopadowym napisał Niemiec Julius Mosen: „In Warschau schwuren Tausend auf den Knien/ kein Schuss im heiligen kampfen sei getan/ Tambur schlag an! Zum Schlachtfeld lass und ziehen/ Wir greifen nur mit Bajonetten an...!” Przetłumaczył ją J.N. Kamiński: „Tysiąc walecznych opuszcza Warszawę, przysięga klęcząc: naszym świadkiem Bóg! Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą sprawę, śmierć naszym hasłem, niechaj zadrży wróg!...
W tym samym czasie Słowak Samo Tomasik w Krakowie nauczył się „Jeszcze Polska”. Do melodii mazurka napisał własne słowa „Hej, Słowianie! Zdobyła wielką popularność i w Czechach śpiewana była równie często jak „Kde domov muj” (od 1918 hymn państwowy).

Po wybuchu wojny 1914 roku legioniści I Brygady śpiewali: ”Pod Ulm, pod Ulm, pod Austerlitz brała Austria w dupę, nie mówiła nic, bo ta nasza Austria taki zwyczaj ma, bierze mocno w dupę i nic nie gada”. A Czesi? Hymn „Hej Słowianie” był zakazany. Jak wspomniałem miał melodię żywcem zerżniętą z „Mazurka Dąbrowskiego”. Mazurek nie był na indeksie, więc Czesi namiętnie, z wielką uciechą śpiewali „Escze Polska nezgneła!”

Nigdy nie byłem śpiewakiem, choć bardzo lubiłem śpiewać. W 1945 roku w zatłoczonym pociągu, jak w beczce śledzi podśpiewywałem partyzanckie piosenki. Współpasażerowie zagrozili, że jeśli nie przestanę, wyrzucą mnie przez okno, bo im uszy puchną. Nigdy też nie byłem tancerzem i nie wiem skąd się brało moje powodzenie u kobiet. Tylko jeden jeden taniec uwielbiałem – polkę. To była czeska polka – polka wszechczasów. Skomponował ją kapelmistrz orkiestry straży pożarnej w Zbraslavie pod Pragą – Jaromir Vojvoda w 1929 roku. W czasie drugiej wojny światowej ukradli ją Niemcy. Znana jest jako „Rosamunde”. Pieśni i melodie, jak książki, mają swoje dzieje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Słońce Austerlitz.Felieton tygodniowy - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto