Ślepy pęd do wody

W niestrzeżonych miejscach pełno jest kąpiących się. Nie zniechęca ich brudna toń, muliste dno i brak ratowników

Co roku jest to samo. Gdy tylko zrobi się cieplej, w zalanych wodą gliniankach, żwirowiskach, nieczynnych kamieniołomach, w stawach i jeziorkach pływają setki ludzi. Ryzykują zdrowiem i życiem

Trzeba by tu stać cały dzień i pilnować – mówi Dariusz Fila, wałbrzyski strażnik miejski, o gliniance na wałbrzyskim Poniatowie. Nie ma wątpliwości, że gdy tylko patrol odjedzie, od razu ludzie z powrotem wejdą do wody.

Stałe miejsca
– Zawsze tu pływamy. Tu jest bezpiecznie – twierdzi Marek, 12-letni uczeń, który przyznaje, że każde lato spędza nad stawem w Poniatowie. Podobnie jak jego koledzy. Skaczą nawet na główkę z drewnianego pala wbitego w wodę. Kąpią się dzieci i dorośli choć na tablicy widnieje ostrzegawczy napis o zakazie pływania, a woda jest tak brudna, że przy brzegu widać gruby kożuch zielonej rzęsy, a nieliczne górki piasku upstrzone są psimi odchodami. Ale najgorszy jest brak jakiegokolwiek ratunku w razie, gdyby zaczął się ktoś topić.
– Tu jest muliste dno, na dodatek nierówne. Nagle robi się bardzo głęboko. W poprzednich latach dochodziło do utonięć – przestrzega Krzysztof Wychowałek, drugi z patrolu strażników.
Za pływanie w niedozwolonych miejscach mogą wręczyć dorosłemu mandat do 500 złotych. Tego lata nikogo jeszcze nie ukarali. Na razie kontrolują okolice dzikich kąpielisk, rozmawiają z dziećmi, ostrzegają dorosłych.

Brud nie odstrasza
Drugim miejscem w Wałbrzychu, gdzie strażnicy starają się być codziennie, jest niewielkie oczko wodne przy ulicy Osiedleńców. Głębokie na około metr, brudne niesamowicie. Pływają w nim butelki, papiery, niedopałki papierosów i nie wiadomo co jeszcze.
– E... nie jest tak źle – grupka kilkuletnich chłopców gotowa już jest do wejścia do wody. Odstrasza ich dopiero widok strażników miejskich.
Podobnie jest w Kłodzku. Mieszkańcy upodobali sobie rzekę Nysę. Choć woda jest skażona bakteriologicznie, ma III klasę czystości, nikomu to nie przeszkadza.
Tego lata kąpiących się w brudnej rzece ludzi można było zobaczyć nie tylko w rejonie tamy przy ul. Malczewskiego, ale także w kilku innych miejscach, między innymi poniżej mostu na ul. Śląskiej.
– Co roku patrolujemy teren przy tamie na Nysie Kłodzkiej – mówi Piotr Występski, komendant Straży Miejskiej w Kłodzku. – Nasze interwencje ograniczały się dotychczas do pouczania ludzi, że obowiązuje zakaz kąpieli w tym miejscu. Nikomu, jak dotąd, nie daliśmy mandatu.
Świdniczanie, choć im przybyło miejsc, gdzie można się kąpać pod okiem ratowników, nadal ryzykują, jeżdżąc do nieczynnych kamieniołomów na terenie Strzegomia i okolic .
Roman Szełemej, lekarz przestrzega przed skutkami kąpieli w zanieczyszczonej wodzie.
– Grozi to schorzeniami dermatologicznymi, infekcjami skóry, pasożytami skórnymi grzybicą – wylicza. – Dostanie się brudnej wody do uszu, oczu, czy gardła grozi ogólnymi infekcjami z posocznicą włącznie – alarmuje.

Można zagospodarować
Tylko w gminie Jaworzyna Śląska, zamiast ścigać nielegalnie kąpiących się, postanowili zagospodarować dzikie żwirowiska. Dwa lata temu za gminne pieniądze uporządkowano teren, gmina dopłaca także do pensji ratownika.
– Oddaliśmy teren w dzierżawę wędkarzom i – jak widać – opłaciło się – mówi burmistrz Halina Dydycz.
Niebawem w powiecie świdnickim przybędzie kolejne kąpielisko, tym razem w Mrowinach pod Żarowem. To inwestycja duża i kosztowna, dlatego na jej zakończenie trzeba poczekać.