Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Waldemarem Siemińskim, właścicielem ASCO Śląska Wrocław

Michał Lizak
Nie chcę wojować • Dlaczego nie lubi Pan dziennikarzy? – To nieprawda, że nie lubię. Są tacy, których lubię i cenię. A że nie wszyscy tacy są, to już inna sprawa.

Nie chcę wojować
• Dlaczego nie lubi Pan dziennikarzy?
– To nieprawda, że nie lubię. Są tacy, których lubię i cenię. A że nie wszyscy tacy są, to już inna sprawa.

• To w takim razie skąd Pana wojna z mediami?
– Nie ma żadnej wojny. Cały konflikt kreuje „Gazeta Wyborcza” – chyba na własne potrzeby. Szczerze mówiąc, to nie rozumiem histerii tego dziennika, nie wiem, dlaczego kreuje taki, a nie inny wizerunek naszego klubu. Być może w tej kwestii jest jakieś drugie dno i ktoś załatwia swoje sprawy.

• Ale zanosi się na to, że pierwsze spotkanie ASCO Śląska w lidze – z Polpakiem – zbojkotuje nie tylko „Gazeta Wyborcza”, ale także wiele innych tytułów. Nie obawia się Pan, że na tej wojnie najgorzej wyjdzie sam klub?
– Nie – bo wiem, że to my mamy rację. Liczę tylko, że inne media nie przyłączą się do tego protestu ewidentnie sterowanego przez jeden tytuł. Z mojego punktu widzenia nie ma żadnych przesłanek do niepokoju. Mamy swoje procedury – zgodne z planem. Kilka umów partnerskich z mediami już podpisaliśmy. Nie kosztowało to ani dziennikarzy, ani ich redakcji nawet złotówki. Konieczny był tylko wysiłek w celu podpisania umowy.

• Dlaczego tylko we Wrocławiu dziennikarze muszą płacić za wstęp na mecze?
– My wprowadziliśmy takie regulacje, bo wymaga od nas tego ustawa o podatku dochodowym. A działamy zgodnie z planem. Poza tym nikt nie musi płacić pieniędzy. Podpisujemy jedynie odpowiednią umowę z gazetą czy radiem i wtedy – dla urzędu skarbowego – kwestia jest rozwiązana. Ja naprawdę nie chcę z nikim wojować – chodzi mi tylko o respektowanie prawa.

• Jeśli to tylko formalność, to dlaczego nie płaci się za to symbolicznej złotówki?
– Bo nie zezwala na to ustawa. Świadczenie nie może być niższe niż cena biletu i tak to jest zapisane.

• Dziennikarze odbierają to jednak tak, że wprowadza Pan płatne akredytacje i potem proponuje umowy o współpracy tylko po to, by wymóc pozytywne teksty. Bo kto ma umowę, musi pisać albo mówić tylko dobrze...
– To bzdura. Chodzi tylko o formalne załatwienie wszystkich kwestii i działanie zgodnie, z prawem. Nie chcemy i nie będziemy niczego wymuszać.

• Po co prowadzi Pan klub?
– Dla własnej satysfakcji i dla kibiców.

• Skoro kibice są tacy ważni, to dlaczego sparingi zostały dla nich zamknięte? Ani razu nie można było zobaczyć nowego zespołu w akcji!
– Wiele meczów graliśmy poza Wrocławiem. Gospodarzem meczów w Świebodzicach był Górnik, a mecz w Orbicie na zakończenie przygotowań zaplanowaliśmy dopiero dwa tygodnie przed jego rozegraniem. W tym czasie nie było szans, by załatwić pozwolenie na organizację imprezy masowej. Dlatego wpuściliśmy tylko osoby, które kupiły karnety sponsorskie, bo to gwarantowało, że obejrzy go najwyżej 300 osób.

• Naprawdę problemem było pozwolenie? To jest kwestia nie do przeskoczenia?
– Niestety, ale taka jest prawda. Zresztą, ja co chwilę zderzam się z tym, że nigdzie nie ma taryfy ulgowej dla Śląska. Może kiedyś – za czasów działalności innego właściciela, taka taryfa była, ale teraz jesteśmy traktowani tak samo, jak wszystkie inne firmy. A często nawet gorzej, bo to nam rzuca się kłody pod nogi, a wszystkie dokumenty Śląska ogląda się dwa razy dokładniej niż inne.

• Wspomniał Pan o karnetach sponsorskich. 800 złotych plus VAT to strasznie dużo za całosezonowy wstęp na mecze. Ojciec z dwojgiem dzieci musi zapłacić jednorazowo grubo ponad 2500 złotych. Niewielu kibiców – którzy od lat kupowali karnety po dużo niższych cenach – na to stać...
– Ta cena nie wzięła się z niczego. To tylko zsumowanie ceny biletów na wszystkie mecze plus koszt dołączanych gadżetów. Poza tym teraz jest możliwość – przy prowadzeniu działalności gospodarczej – by taki zakup rozliczać we własnej firmie, bo jest to traktowane jak reklama publiczna.

• Ale to i tak strasznie drogo!
– Zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego też ceny biletów zostały nieznacznie obniżone. W poprzednim sezonie wejściówki kosztowały 15, 35 i 50 złotych. Teraz – 15, 30 i 50. Tak więc przeciętnego Kowalskiego – nawet z rodziną – na pewno stać na wyjście na mecz.

• Czy Śląsk będzie miał nowego sponsora tytularnego?
– Ja zawsze wychodzę z założenia, że jeśli ktoś chce dać pieniądze, to trzeba je brać. Jeżeli więc znajdzie się firma, która wyłoży więcej niż ASCO – oczywiście będziemy zainteresowani współpracą. Ja nie jestem zdeterminowany, by poprzez klub promować tylko swoje firmy.

• A ile płaci ASCO?
– Ponad milion euro za sezon.

• Nie obawia się Pan, że w sytuacji konfliktu z mediami, złego postrzegania ASCO Śląska, nikt taki się nie znajdzie? Bo po co komuś wiązać się z klubem, który wojuje z dziennikarzami czy zamyka sparingi dla kibiców?
– Na szczęście potencjalnymi sponsorami są ludzie, którzy prowadzą działalność gospodarczą, rozumieją, co to znaczy przestrzeganie prawa i wiedzą, jak się prowadzi własny biznes.
• Ale też pewnie czytają gazety, słuchają radia i oglądają telewizję...
– I pewnie traktują to całe szaleństwo z przymrużeniem oka – jasno widać, że tu nie chodzi o kibiców czy Śląsk, ale o dziennikarzy i ich świetne samopoczucie.

• Nie boi się Pan, że na pierwszym meczu trybuny Orbity będą puste – tak jak na sparingu otwartym tylko dla posiadaczy karnetów sponsorskich?
– Nie. Wręcz przeciwnie – uważam, że będzie pełna hala. Na trzy dni przed meczem sprzedaliśmy już 1 700 wejściówek. Dlatego mam nadzieję, że hala się wypełni, a kibice będą się świetnie bawić. Bo po to w ogóle zabrałem się za koszykówkę i Śląsk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto