Rozmowa z Robertem Gwiazdowskim, prezydentem Centrum im. Adama Smitha i nowym szefem rady nadzorczej ZUS

Skończyć z marmurami
• Jako człowiek działający w biznesie dotychczas ostro krytykował Pan poczynania ZUS-u. Dlaczego wszedł
Pan teraz do tej instytucji?
– Stwierdziłem, że nie można tylko z boku krytykować systemu ubezpieczeń. Postanowiłem podjąć się tego wyzwania, żeby się przekonać, czy rzeczywiście jestem taki mądry, czy tylko mi się wydaje. Być może naprawa tego systemu to mission impossible, ale trzeba spróbować.

• Co konkretnie chce Pan zmienić w ZUS-ie?
– Przede wszystkim postaram się przekonać pracowników ZUS-u, że emeryci to nie petenci, lecz klienci. Po drugie, trzeba powstrzymać proces kompletnie bezsensownego wydawania pieniędzy. Jednym z jego przejawów jest polityka informacyjna. ZUS ma powiadamiać 35-latków, jak duża będzie hipotetycznie ich emerytura w przyszłości. Pójdą na to ciężkie miliony, a adresaci tylko się zdenerwują.

• A co z pieniędzmi, które idą na budowę nowych siedzib ZUS-u?
– Jest rzeczą oczywistą, że kolejne pokolenia będą odbierać emerytury przez internet. Dlatego będę się zdecydowanie sprzeciwiał inwestowaniu w marmury.

• Czy wiadomo już, jak będą wyglądały pierwsze wypłaty z Otwartych Funduszy Emerytalnych?
– Pierwsze pieniądze z OFE powinny popłynąć do emerytów w 2009 roku. Na razie nie wiemy, jak będą wyglądały szczegółowe rozwiązania. Od kilku lat dyskutuje się o kilku teoriach. Trzeba wreszcie przejść do praktyki.

• Czy OFE powinny być obowiązkowe jak jest teraz?
– Dwie rzeczy są w życiu pewne – śmierć i podatki. Nie twierdzę, że podatków nie trzeba płacić, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego moje podatki mają wędrować na konto OFE. Skoro tak skutecznie pomnażają zyski, to powinny być dobrowolne, a ludzie sami by do nich przyszli.

• Uda się Panu to zmienić?
– Oczywiście, że sam tego nie zmienię. Ale na pewno nie przestanę głośno krytykować absurdalnych rozwiązań. Wprowadzenie jakichkolwiek zmian to proces długofalowy, ale trzeba go kiedyś zacząć.