Rozbity PePe - Kłopoty w kadrze Chomskiego. Chce jej pomóc Krzysztof Kasprzak

Piotr Protasiewicz miał bolesny upadek w lidze szwedzkiej i jego występ w czwartkowym barażu DPŚ stanął pod znakiem zapytania

W poniedziałkowy wieczór szwedzka Elitserien odrabiała zaległości. Indianerna Kumla przegrała u siebie z Luxo Stars Malilla 39:57, a PePe – po zwycięstwie w pierwszym biegu – w kolejnym popełnił błąd.

Rozpruł siatkę
– Atakowałem szeroko. W pewnym miejscu tor był bardziej śliski i zaraz potem wpadłem na fragment przyczepny. Pociągnęło mnie i zahaczyłem o bandę. Siatka rozpruta, a ja koziołkowałem w powietrzu i po torze razem z motocyklem. Pamiętam, że uderzyłem udami w kierownicę, no i teraz boli – relacjonował zawodnik, który o wypadku poinformował trenera kadry Stanisława Chomskiego. Już jutro Polaków czeka przecież walka o udział w finale DPŚ.
Wczoraj Protasiewicz był już w Bydgoszczy, gdzie od razu wybrał się na oględziny lekarskie. Zawodnik pali się do jazdy, a Chomski układa w głowie plany B i C. Do startu w barażu przewidziani byli Tomasz Gollob, Jarosław Hampel, Janusz Kołodziej, Sebastian Ułamek i właśnie Protasiewicz. Rezerwowy Wiesław Jaguś i tak miał jednak polecieć do Reading. Ale to nie wszystko.
– Rozmawiałem z Piotrem. Jest rozbity, nie za ciekawie ten jego upadek wyglądał, ale mówił, że chce jechać. A jak chce, to dobrze. Czuwam jednak nad wszystkim i myślę o nowych rozwiązaniach. W Anglii przebywa Krzysiu Kasprzak i w razie czego wyraził chęć pomocy. Będzie na miejscu w Reading i zgłoszę go do treningu. Właśnie zabieramy Zenka (ojca Krzysztofa) i lecimy do Anglii – mówił nam wczoraj Chomski, który pomocy szukał także u innych zawodników, m.in. u Grzegorza Walaska – mistrza świata sprzed roku.

Walasek remontuje
– Grzesiek najlepsze silniki na Anglię ma jednak w remoncie. Jakoś mógłby się wyrobić, ale kosztowałoby go to wiele pieniędzy. Rune Holta? Nie. Jestem konsekwentny. Ja się czuję Polakiem, a on chyba nie do końca – mówi selekcjoner, który toru w Reading nie widział wcześniej na oczy. Podobnie jak Tomasz Gollob i Jarosław Hampel. Jego geometria nie należy jednak do najtrudniejszych. To nie jest najgorsza angielska „agrafka”. I na koniec coś optymistycznego. W Rybniku ciężko było Polakom odrabiać straty, bo słaba Finlandia nie odbierała rywalom punktów. Zatem w każdym wyścigu można było nadrobić oczko, góra dwa. W silnym barażu, paradoksalnie, może być łatwiej. Tu ekipy winny dzielić się punktami, a więc... wszystko się może zdarzyć. •