Punkt szczęścia

SIATKÓWKA

- To był nasz czwarty mecz ze Skrą. Tłumaczyłem mojemu zespołowi, że po tych spotkaniach Skra może spodziewać się łatwej wygranej i my powinniśmy to wykorzystać - mówił trener Gwardii Maciej Jarosz.

Słowa trenera zapadły w pamięć jego podopiecznym, którzy przystąpili do tego pojedynku bardzo zmotywowani. Uwierzyli, że mają szansę pokonać Skrę, tym bardziej, że bełchatowianie przyjechali bez środkowego bloku Adama Nowika, który dzień wcześniej na treningu złamał rękę.
Od stanu 6:6 w zespole gospodarzy zaczęła dobrze funkcjonować zagrywka, która sprawiała sporo kłopotów gościom. Gwardia zyskała kilkupunktową przewagę (11:7, 15:11), której nie oddała już do końca seta.

Gwardziści uwierzyli, że Skrę można pokonać i w drugiej partii rozgorzała walka o każdy punkt. Żaden z zespołów, nie mógł uzyskać przewagi większej niż 1-2 punktowa, a set rozstrzygnął się na przewagi. Większą odporność nerwową wykazali bełchatowianie, a partię tę zakończył asem Mariusz Wlazły.

Kolejny set był bez historii. Od jego początku Skra prowadziła różnicą kilku punktów i łatwo wygrała. Wydawało się, że gospodarze przegrają 1:3, jednak w zespół Gwardii znów wstąpił bojowy duch. Po udanych blokach Tomasza Kmeta oraz atakach Szymona Żurawskiego i Siergieja Żywołożnego w połowie tej partii gospodarze odskoczyli na kilka punktów (13:9, 20:15) i łatwo wygrali. - Gratuluję chłopakom, że potrafili się znów zmobilizować. Mogliśmy przecież przegrać 1:3 - mówił Jarosz. Powróciła nadzieja na wygranie meczu.

Jednak od początku piątej partii dominowali bełchatowianie. - Dariusz Szulik, który zastępował na środku Nowika, był już trochę zmęczony i postanowiłem w czwartym secie dać mu odpocząć. Wstawiłem na środek Tomasa Kalninsa. Znam tego zawodnika jeszcze z juniorskich występów w reprezentacji Łotwy. Wtedy grał na środku bloku i wiedziałem, że potrafi to robić. Kilkakrotnie ładnie zablokował wrocławian. W piątej partii na środek powrócił Darek, a Tomas wszedł na pozycję atakującego - stwierdził trener Skry Ireneusz Mazur.

Skra cały czas prowadziła 4:1, 10:4 i łatwo wygrała. - Należałoby być zadowolonym z tego jednego punktu i jestem zadowolony. Jednak po jego zdobyciu, w piątym secie chłopcy siedli psychicznie, zadowalając się tym, że wygrali dwa sety - powiedział Jarosz.

GWARDIA WROCŁAW

2

SKRA BEŁCHATÓW

3

(25:21, 25:27, 15:25, 25:22, 10:15)

Gwardia: Kruk, Krupnik, Szczurowski, Żurawski, Kmet, Żywołożny, Górnik (libero) - Dutkiewicz, Jarosz, Gulczyński.

Skra: Stelmach, Wnuk, Szulik, Ruciak, Kalnins, Bąkiewicz, Ignaczak (libero) - Wlazły, Maciejewicz, Neroj.

Sędziowali: Marek Legierski (Katowice), Dariusz Jasiński (Bydgoszcz). Widzów: 1000.

Pozostałe mecze

BBTS Siatkarz Original Bielsko-Biała - PZU AZS Olsztyn 1:3 (22:25, 25:20, 21:25, 14:25), NKS Nysa - Polska Energia Sosnowiec 3:1 (27:29, 25:22, 25:21, 29:27), AZS Politechnika Warszawa - Pamapol AZS Częstochowa (12.00), Mostostal Azoty Kędzierzyn Koźle - Ivett Jastrzębie Borynia (15.00)

1. Ivett 11 27 30:10
2. PZU AZS 12 26 31:15
3. Skra 12 25 28:16
4. Pamapol AZS 11 22 26:17
5. Mostostal 11 20 24:18
6. Polska Energia 12 16 22:24
7. Nysa 12 14 16:26
8. Gwardia 12 10 16:29
9. BBTS 12 9 15:30
10. Politechnika 11 5 7:30

W następnej kolejce grają (31.01/1.02.): Gwardia - AZS Politechnika (Orbita, niedz godz. 17), Skra - BBTS, PZU AZS - Nysa, Polska Energia - Mostostal, Ivett - Pamapol AZS.