Zrobili ich w trąbę
Najpierw szef Ryanaira obiecał, że przespaceruje się nago po Warszawie, jeżeli LOT zrezygnuje z opłaty paliwowej. Potem nazwał polskiego przewoźnika złodziejem. Sprawa trafi na wokandę
Poszło o reklamy, które w ostatnich tygodniach ukazywały się w prasie. W jednej z nich Ryanair wytknął narodowemu przewoźnikowi, że zdziera z pasażerów opłatę paliwową – np. na trasie powrotnej z Niemiec sięga ona 150 zł. W ogłoszeniu informowano „o dwóch takich, co ukradli księżyc”, bo za opłatę paliwową oberwało się także liniom Wizz Air.
LOT poczuł się urażony i zarzucił Irlandczykom nieuczciwą konkurencję. Ryanair od początku liczył chyba na skandal, bo – zamiast się pokajać – zachęcił pracowników LOT-u, żeby opowiedzieli się po stronie konkurenta, wysyłając e-maile ze służbowych komputerów. I bezczelnie zaproponował im darmowe bilety na europejskie trasy.
Czy irlandzki przewoźnik nie obawia się procesu?
– Ani trochę. To będzie dla nas doskonała okazja do kolejnej reklamy. Mamy już doświadczenia w podobnych sprawach w Europie Zachodniej – mówi Tomasz Kułakowski z Ryanaira. – LOT nie zabroni nam reklamy porównawczej, do której mamy prawo.
Według niego, wcześniej z Irlandczykami o podobne epitety chciała się sądzić belgijska Sabena. Zanim doszło do procesu – zbankrutowała.
– LOT-owi oczywiście tego nie życzymy. Dlatego powinien zadbać o to, żeby z powodu wysokich cen klienci od niego nie uciekali – dodaje złośliwie Kułakowski.
O komentarz poprosiłem przedstawicieli LOT-u.
– Szef jest na urlopie, a nikt inny nie będzie z panem rozmawiał. Proszę się zgłosić za tydzień – usłyszałem w biurze prasowym.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?