Rozmowa z Glenem Elliottem - środkowym ASCO Śląska Wrocław
* W zespole jest czterech Amerykanów, a tylko trzech może grać. Jak w takiej sytuacji widzi Pan swoją pozycję w drużynie?
- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Widzę, że coś się dzieje, że są jakieś zmiany, ruchy kadrowe. Ale chyba nie mnie to oceniać.
* Rozmawiał Pan o tym z trenerami?
- Nie - nikt w żaden sposób nie dał mi do zrozumienia, że mój czas w tym klubie już się skończył. Ani trenerzy, ani szefowie ASCO Śląska. Dlatego daję z siebie wszystko na treningach i robię to, czego się ode mnie wymaga.
* W prasie od dawna można przeczytać, że w zasadzie Pana los jest przesądzony i pożegna się Pan z wrocławską drużyną.
- Dochodzą do mnie takie głosy, ale ja się tym nie przejmuję. Jak sam mówisz od dawna dziennikarze coś takiego piszą a ja ciągle jestem w tym zespole.
* Przyjazd Zendona Hamiltona może jednak oznaczać, że dla Pana nie będzie już miejsca.
- Zobaczymy. To dobry koszykarz, ale ja jestem gotowy, by walczyć o swoje miejsce w tej ekipie.
* Hamilton podpisał już kontrakt do końca sezonu - to dość wyraźny sygnał, że ma pewne miejsce w ASCO Śląsku.
- Ja też mam kontrakt do końca sezonu, czyli jesteśmy w takiej samej sytuacji.
* Nie zastanawia się Pan czasem co zrobić, jeśli klub z Pana zrezygnuje?
- Nie, bo oficjalnie nie miałem żadnego sygnału, że coś takiego może nastąpić.
* Pana agent też nie rozmawiał z klubem na ten temat?
- Z tego co wiem - a myślę, że jestem dobrze poinformowany - to takie rozmowy nie miały miejsca.
* Przyjechał Pan do Wrocławia we wrześniu za własne pieniądze, beż żadnego doświadczenia w europejskiej koszykówce. Warto było?
- To trudne pytanie. Nawet nie mogę powiedzieć czego wówczas oczekiwałem, bo kompletnie nie wiedziałem na co się nastawiać. Nigdy nie grałem poza Stanami Zjednoczonymi, to miał być pierwszy poważny kontrakt. I chyba wszystko jest naprawdę dobrze. Po pierwsze - Wrocław to całkiem fajne miasto. Po drugie - na pewno jestem lepszym koszykarzem niż kilka miesięcy temu. To także bardzo istotne, bo przyjechałem tu przede wszystkim po to, by się rozwijać.
* rozmawiał Michał Lizak
Oko w oko
Glen
imię
Zendon
Elliott
nazwisko
Hamilton
24 lata
wiek
32 lata
204 cm
wzrost
211 cm
środkowy
pozycja
skrzydłowy-środkowy
nie
gra w NBA
tak
rezerwowy
rola w zespole
pierwszy środkowy
Jesienią Elliott przyleciał do Polski na własny koszt, szukając szansy na pierwszy zawodowy kontrakt. W czasie, gdy we Wrocławiu próbował przekonać do swoich umiejętności trenera Andreja Urlepa Hamilton w barwach Portland Trail Blazers zaliczył spotkanie przeciwko Golden State Warriors, w którym miał na koncie 12 punktów i 14 zbiórek. Na kogo w takiej sytuacji postawią w ASCO Śląsku? Odpowiedź jest oczywista. I to niezależnie od tego, jak bardzo Elliott będzie się starał. Jedno jest pewne - gdyby Hamilton z takim sercem i poświęceniem pracował w NBA, jak Elliott we Wrocławiu, to miałby tam pewne miejsce na kolejne lata. Bo pod względem chęci do pracy i zaangażowania Glen wygrywa ze wszystkimi. Tyle tylko, że niestety same chęci nie grają...
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?