Pojadą po Lwy

W poniedziałek zaczyna się XXX festiwal filmowy w Gdyni. Dolnoślązacy mają szanse na nagrody

Anna Jadowska i Przemysław Wojcieszek szykują się na skok. Prosto w lwią paszczę.
Bez obaw – złoconą i nieszkodliwą. I daliby wiele, żeby móc się w niej znaleźć

Chodzi o Złote Lwy, główną nagrodę na festiwalu w Gdyni. Czy nasi twórcy mają na nią szansę? Z pewnością będą mieli poważną konkurencję – w konkursie znalazła się m.in. „Persona non grata” Krzysztofa Zanussiego (dziś rozstrzygnie się, czy reżyser otrzyma innego lwa – weneckiego). Honoru filmowego Dolnego Śląska będą bronili także twórcy niezależni.

Optymistyczna historia
Urodzony w Jelczu, mieszkający od lat we Wrocławiu Wojcieszek, który rok temu przywiózł z Gdyni nagrodę za reżyserię, a w międzyczasie zdobył masę laurów za teatralne „Made in Poland”, tym razem pokaże „Doskonałe popołudnie”. – To będzie lepszy film niż „W dół kolorowym wzgórzem” – zapowiada. – To optymistyczna historia o młodych ludziach, z wyrazistym wątkiem ich rodziców, którzy zbliżają się do siebie po latach rozstania.
W głównych rolach w „Doskonałym popołudniu” pojawią się m.in. Jerzy Stuhr i Gosia Dobrowolska oraz Michał Czarnecki, Magdalena Popławska i Krzysztof Czeczot. Bohaterowie Wojcieszka to Mikołaj, jego dziewczyna Anna oraz wspólnik Krzysiek, właściciele małego wydawnictwa literackiego na przedmieściach Gliwic. Za kilka dni odbyć ma się ślub Mikołaja i Anny. Młodzi nie mają jednak głowy do przygotowań: po komercyjnej klęsce pierwszej wydanej książki szukają tekstu, który dałby nadzieję na sukces. Równolegle rozwija się wątek rodziców Mikołaja, którzy spotykają się wiele lat po rozstaniu, żeby razem pojechać na ślub dzieci.

Teraz ona
Anna Jadowska, z urodzenia oleśniczanka, która we Wrocławiu studiowała polonistykę i pracowała jako reporterka w lokalnej rozgłośni, pięć lat temu porzuciła Dolny Śląsk dla Łodzi. Tam skończyła wydział reżyserii. Ma na koncie nagrodę w konkursie kina niezależnego w Gdyni dla „Dotknij mnie”, nagrodę fundacji Roberta Redforda za scenariusz. Jej najnowszy film znalazł się w konkursie głównym. „Teraz ja” to opowieść o kobiecie (Agnieszka Warchulska), która wyrusza w podróż bez celu. Ma udane życie, udany związek. Dlaczego to robi? – Sama tego nie wie, ale podejrzewam, że jej uczucia zostały uśpione – mówi reżyserka. – Miłość od liceum, wspólne życie, plany na przyszłość. I nagle ona czuje, że musi się obudzić. Stąd ucieczka, która jest podróżą w głąb siebie. Jej partner odkrywa, że albo się nie kochali, albo miłość przeciekła im przez palce.
Szanse na nagrody mają też wrocławscy aktorzy: Kinga Preis zagrała w „Komorniku” Feliksa Falka, Tadeusz Szymków w „Lekarzu drzew” Janusza Zaorskiego i Igor Przegrodzki w „Parę osób, mały czas”, opowieści Andrzeja Barańskiego o Mironie Białoszewskim.

Nasz off
Jeszcze bardziej widoczni są Dolnoślązacy w konkursie kina niezależnego. Na 11 tytułów zakwalifikowanych do tej kategorii aż pięć wyszło spod ręki naszych twórców. Urodzeni w Trzebnicy bracia Matwiejczykowie pokażą trzy filmy: Piotr „Emilię” (parodię „Amelii”) i opowieść o homoseksualistach wychowujących dziecko, zatytułowaną „Homo Father”, Dominik „Ugór”, historię dwóch braci, którzy mieszkają na wsi ze schorowaną matką. Obsypanym nagrodami na festiwalach kina niezależnego „Markiem P. i złodziejami rowerów” spróbuje olśnić publiczność Bodo Kox. Jego film to historia kolarza, któremu skradziono rower i który szuka złodzieja na własną rękę.
Robert Wrzosek zadebiutuje „Stacją Mirsk”, opowieścią o pięciu osobach, które przypadkiem spotykają się na stacji kolejowej. Wszyscy czekają na pociąg, który jest szansą na wyrwanie się z miasteczka.
Festiwal zakończy się w niedzielę. •