Podwójna skarbonka fiskusa

LONDYN/WROCŁAW
Zatrudnieni w Wielkiej Brytanii muszą zapłacić podatek w Polsce

Polacy zapowiadają demonstrację pod ambasadą w Londynie. Nasz fiskus upomniał się bowiem o swoją daninę, mimo ze podatki zostały zapłacone w brytyjskich urzędach. – Szlag mnie trafia – denerwuje się Andrzej Marynowski, który w Londynie pracuje jako barman. – Przecież muszę w funtach, a nie w złotówkach, płacić za mieszkanie, wyżywienie czy leczenie. Żaden urzędnik nie załatwił mi pracy w Anglii ani nie pomógł znaleźć jej w Polsce.
Chodzi o zawarte jeszcze w latach 70. porozumienie o unikaniu podwójnego opodatkowania. Takie przepisy dotyczą także Polaków zatrudnionych w USA, Rosji i Finlandii. – W dużym uproszczeniu polega to na tym, że wyrównujemy różnicę między progami podatkowymi – wyjaśnia Małgorzata Czartoryska, rzeczniczka Izba Skarbowej we Wrocławiu.
Skutek jest katastrofalny, bo nawet osoba, która w Anglii wykonuje niskopłatną pracę, w oczach polskiego urzędu skarbowego staje się krezusem. Urzędy skarbowe przeliczają bowiem funty według aktualnego kursu Narodowego Banku Polskiego (ok. 5,5 zł). Dochód w wysokości 24 tys. zł rocznie nie jest wcale atrakcyjny w brytyjskich warunkach, a u nas wpada w najwyższy przedział podatkowy ze stawką 40 procent.
– Wiemy, że to nic miłego dla podatników. Zwłaszcza gdy fiskusowi trzeba oddać kilka tysięcy złotych – wyjaśnia Henryk Leszczyk, naczelnik Urzędu Skarbowego w Dzierżoniowie.
Czy jest szansa, by uniknąć podwójnego opodatkowania? Owszem, ale pod warunkiem, że pracujący za granicą przekona urzędników, iż do Polski nigdy nie wróci. – Musi udowodnić, że nie pozostawił w Polsce bliskiej rodziny czy mieszkania – tłumaczy Małgorzata Czartoryska.
W lepszej sytuacji są osoby zatrudnione w Niemczech, Kanadzie, Włoszech czy Francji. Płacą podatki tylko na miejscu. I takie rozwiązanie chce wprowadzić w przyszłym roku Ministerstwo Finansów także dla Polaków zatrudnionych w Wielkiej Brytanii.