MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Płaczę w kinie

Katarzyna Podsiadło
Twierdzi, że we Wrocławiu są najpiękniejsze w Polsce kobiety. Życia prywatnego gotów jest bronić w sądzie. I przyznaje, że aktorstwo zawsze go nudziło. Co jeszcze trzeba wiedzieć o Bogusławie Lindzie? • Pamięta ...

Twierdzi, że we Wrocławiu są najpiękniejsze w Polsce kobiety. Życia prywatnego gotów jest bronić w sądzie. I przyznaje, że aktorstwo zawsze go nudziło. Co jeszcze trzeba wiedzieć o Bogusławie Lindzie?

• Pamięta Pan Wrocław z czasów, kiedy pracował w Teatrze Polskim?
– Byłem młody, uczyłem się zawodu. Mieszkałem ponad sześć lat w trzonolinowcu na ulicy Dworcowej i to było moje pierwsze własne mieszkanie. Dostałem je od Teatru Polskiego. Grałem tam od razu główne role, dlatego tyle się nauczyłem. Ale najlepiej wspominam rolę Hamleta. Codziennie szedłem do pracy i myślałem, jak będę prowadzić monolog przez trzy godziny bez przerwy. Kilogramy same mi uciekały!

• Pana najnowszy film, „Jasne błękitne okna”, powstał na Dolnym Śląsku. Chciałby Pan kiedyś jeszcze tu pracować?
– Oczywiście, że tak. Tu są najpiękniejsze kobiety w Polsce i fantastyczne tereny. „Seszele” i „Sezon na leszcza” zrealizowałem na Dolnym Śląsku. Żałuję tylko, że Wytwórnia Filmów Fabularnych upadła. Pracowało w niej wielu wspaniałych ludzi.

• Przez trzydzieści lat był Pan głównym macho polskiego kina i idolem nastolatek. Jak się Pan z tym czuł?
– Nigdy nie byłem macho polskiego kina ani idolem nastolatek. To są wymysły dziennikarzy i nie chcę się pod nimi podpisywać. Zrobiłem ponad dziewięćdziesiąt filmów i w żadnym nie było ani trochę „maczyzmu”. To jest tylko i wyłącznie kwestia roli, jaką się gra. Nie należy mylić kina z życiem.

• Ale procesował się Pan z gazetą „Halo” za opublikowanie zdjęcia Bogusława Lindy w bamboszach.
– Nie chodziło tu o to, czy byłem w bamboszach, czy nie. Mogłem leżeć pijany na czerwonym dywanie – to nie miało znaczenia. Ale wciągnęli w to moją córeczkę, a ja nie chcę, żeby jej twarz widniała na łamach jakiegoś szmatławca.

• Jaki jest Bogusław Linda prywatnie?
– A pani wie, jak się pani zachowuje w domu? Nie mam pojęcia, jestem sobą i zachowuję się swobodnie. To pytanie należałoby zadać mojej żonie, ona najlepiej na nie odpowie.
• Nakręcił Pan film o kobietach i dużo czasu spędzał Pan z nimi na planie. Czego nowego dowiedział się Pan na ich temat?
– Niczego nowego się o kobietach nie dowiedziałem, bo ciągle nic o nich nie wiem. Zawsze były dla mnie wielką tajemnicą. Myślę, że to jest fantastyczne, bo cały czas jestem ich ciekaw i nigdy mi się nie nudzą. Najbardziej cenię w nich to, że są nieodgadnione.

• Żona i córka wprowadziły coś nowego do Pańskiego filmu?
– Nie rozmawiamy na tematy zawodowe. Rzeczywiście, żona namówiła mnie do przeczytania scenariusza, który kilka dni leżał na moim biurku. Ale na tym jej rola się skończyła. Ona ma swoje życie i nie wtrąca się do tego, co ja robię.

• Wspomniał Pan, że zagrał w ponad dziewięćdziesięciu filmach. Czy aktorstwo może się kiedyś znudzić?
– Ależ ono nudziło mnie od początku i nigdy nie byłem jego fanem. Pracuję w tym zawodzie tylko dlatego, że kocham ciągłe zmiany, nowych ludzi i miejsca.

• Nadal uważa Pan, że polskie kino ma się źle?
– Niestety tak, ale tu nie chodzi o to, że jest z nim źle pod względem artystycznym. Mamy olbrzymi potencjał, fantastycznych aktorów i reżyserów. Brakuje jedynie pieniędzy, które są podstawą w Polsce. Bez nich nie uda się zrealizować żadnego dobrego projektu. My się zajmujemy polityką, a nie kulturą i kinem.

• Jest Pan autorem książki „Spaghetti dla samotnego mężczyzny”. Wciąż jest Pan miłośnikiem kuchni?
– Uwielbiam gotować i staram się to robić jak najczęściej, bo najlepiej odpoczywam właśnie w kuchni. Ale dzielimy się z żoną obowiązkami i robimy to na zmianę.

• Cezary Pazura po uroczystej premierze filmu w Warszawie był zachwycony, a Daniel Olbrychski przyznał się, że obraz doprowadził go do łez. Co Pan myśli o tym, że tak rozczula Pan mężczyzn?
– Cieszę się z tego powodu i bardzo mi to schlebia. Ja sam często płaczę w kinie i nie uważam, żeby to było coś złego. Łatwo jest mnie rozczulić i jeżeli chłopcy też się wzruszyli, to znaczy, że film się udał.

Bogusław Linda
Zasłynął rolami w filmach twórców kina moralnego niepokoju – „Kobiecie samotnej” Agnieszki Holland i „Przypadku” Krzysztofa Kieślowskiego. W „Krollu”, „Psach”, „Psach 2” i „Demonach wojny według Goi” stworzył galerię polskich „brudnych Harry’ch” – gliniarzy i żołnierzy, którzy problemy rozwiązują siłą pięści, a kobiet używają w charakterze materacy. Nic dziwnego, że dziennikarze przyczepili mu etykietkę macho. Ale potrafił być melodramatyczny – w „Sarze”, gdzie jako twardziel-ochroniarz zakochuje się w nastolatce czy w „Tacie”, gdzie walczył o córkę. Wyreżyserował „Seszele”, „Sezon na leszcza” i „Jasne błękitne okna”. Jego żoną jest jedna z najpiękniejszych polskich modelek – Lidia Popiel. Ma 14-letnią córkę i dwóch synów
– bliźniaków. Dba o prywatność. Kobiety czaruje opowieściami o tym, jak spotkał się oko w oko z barakudą.
Raz do roku wyrusza w samotny rejs, najlepiej po Karaibach. Ma tam ulubioną, prawie bezludną wyspę, na której najlepszy kucharz świata czeka tylko na telefon od samotnych żeglarzy, żeby powitać ich świeżutkimi langustami i wielkim wyborem markowych alkoholi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto