Pegaz z mercedesem

Wystawa w salonie samochodowym – nieważne, gdzie, ale co się pokazuje
W czasach PRL-u prezentacje sztuki w nietypowych miejscach oficjalnie nazywały się sojuszem świata pracy z kulturą. Dziś artyści sami szukają niekonwencjonalnych przestrzeni i nie nazywają już tego sojuszami

W halach fabrycznych w epoce Gierka pokazywali swoje prace najwybitniejsi, z nieżyjącym prof. Eugeniuszem Geppertem na czele. Dziś oglądamy ich wystawy w nieczynnym browarze, w bankowych salach konferencyjnych czy salonach samochodowych. Grzegorz Lewacki wystawia swoje malarskie prace obok najnowszych modeli mercedesa: – To moja pierwsza od dłuższego czasu indywidualna wystawa. Namówił i zdopingował mnie do niej prof. Michał Jędrzejewski z wrocławskiej ASP – opowiada.
Malarstwo Lewackiego przyciąga wzrok szczegółem, a potem wciąga jak kosmiczna dziura w swoje klimaty. Jego obrazy intensywnie działają na wyobraźnię. Swoją perfekcją pasują do chłodnych samochodowych form.
Jagoda Kapała z działu marketingu salonu mercedesa przy ul. Olsztyńskiej, uważa, że owo wyjście w stronę sztuki dodaje miejscu życia. Taka jest strategia firmy. Niedawno pokazywał tu swoje rzeźby autor „Powodzianki” Stanisław Wysocki, teraz można oglądać oryginalne obrazy Grzegorza Lewackiego. Salon był też sceną dla „Carmen” dolnośląskiej opery, a sama firma sponsorem wydania książki „Mercedes benz” Pawła Huellego.
– Są artyści, którzy pokazują swoje dzieła tylko w BWA, Zachęcie i Muzeum Narodowym – twierdzi Lech Mrożek, wrocławski plastyk – Artyście miejsce prezentacji nie przynosi ujmy. Może mu ją przynieść to, co pokazuje. Roman Kutera, artysta i teoretyk sztuki, przypomina, że sztuką fascynowali się ludzie majętni, toteż zawód malarza był zawodem dworskim. Współcześni artyści nie wstydzili się prac inspirowanych butelką wódki czy pokazywania rzeźb wśród samochodów BMW (w salonie tej firmy wystawiał Jackson Pollock). Pod tym względem od wieków nic się nie zmieniło.