Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pancerni jadą na Czechy

Zygmunt Mułek
Fot. Piotr Krzyżanowski Jedna ze scen "Operacji Dunaj" na deskach legnickiego Teatru Modrzejewskiej
Fot. Piotr Krzyżanowski Jedna ze scen "Operacji Dunaj" na deskach legnickiego Teatru Modrzejewskiej
Dotację na produkcję filmu przyznał twórcom Polski Instytut Sztuki Filmowej, który jednocześnie bardzo wysoko ocenił projekt. Cały film ma kosztować 6,5 mln zł.

Dotację na produkcję filmu przyznał twórcom Polski Instytut Sztuki Filmowej, który jednocześnie bardzo wysoko ocenił projekt. Cały film ma kosztować 6,5 mln zł. Wiadomo już, że wyprodukuje go Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie.
- Staramy się także o wsparcie marszałka województwa dolnośląskiego i KGHM Polska Miedź SA - opowiada Jacek Głomb. - Jeżeli dostaniemy od nich pieniądze, to w sierpniu w Gryfowie Śląskim rozpoczniemy zdjęcia. Mam nadzieję, że tak dobra ocena ekspertów z PISF-u pozwoli uniknąć problemów.
Pierwszy tekst "Operacji Dunaj" napisał Robert Urbański. Dramat wyreżyserował Jacek Głomb. Ta wersja miała premierę teatralną w marcu 2006r.
Opowiadała historię czteroosobowej załogi polskiego czołgu, który zagubił się w czeskim lesie podczas inwazji na Czechosłowację w 1968 r. Temat był drażliwy, dotychczas omijany szerokim łukiem w polskiej literaturze i filmie.
Reżyser przedstawił jednak ten dramat z ironią, pokazując moralne rozterki bohaterów - Polaków, Rosjan i Czechów - którzy próbują stworzyć fikcyjne państwo ludzi porządnych.
Scenariusz do wersji filmowej napisali wspólnie Jacek Kondracki i Robert Urbański. Ma to być zabawna opowieść, na przemian wyciskająca łzy z oczu i wywołująca salwy śmiechu. Z tym, że w porównaniu z pierwowzorem, czołg tym razem nie gubi się w lesie, tylko wjeżdża do typowej czeskiej knajpy.
- To będzie film polsko-czeski - zapowiada dyrektor Jacek Głomb. - I nie chodzi tylko o to, że do współpracy zaprosiliśmy Czechów i wystąpią w nim czescy aktorzy, ale też dlatego, że opowiada o naszych wspólnych losach.
Film ma być i do śmiechu, i do płaczu. Połączy tradycję kina czeskiego i polskiego, jak choćby kultowych komedii "Gdzie jest generał" i "Jak rozpętałem II wojnę światową".
- Bardzo mnie ucieszyło, że nasz projekt został bardzo wysoko oceniony - dodaje Jacek Głomb. - Dostaliśmy tyle samo pieniędzy, co Juliusz Machulski, a więcej niż Piotr Łazarkiewicz i Olaf Lubaszenko.
Tego, czy producent filmu skieruje go do realizacji w sierpniu tego roku, na razie nie wiadomo.
Ale na pewno zastrzyk pieniędzy z Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej bardzo zwiększa szansę na szybki start.
Waldemar Krzystek, który nakręcił w Legnicy obraz "Mała Moskwa", dostał z PISF półtora miliona złotych. A na rozpoczęcie zdjęć czekał cały rok.

Jacek Głomb nakręci film o inwazji 1968 r. Dyrektor teatru z Legnicy ma na to dwa mln zł

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto