Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odświeżona świta - Od piątku mamy nowego prezesa Rady Ministrów. I nową (starą) ekipę

Bartłomiej Knapik
Infografika: Maciej Dudzik
Infografika: Maciej Dudzik
Bardziej przejrzysty, w końcu z prawdziwym sternikiem, a nie figurantem, i ostatecznie skłócony z opozycją. Taki będzie rząd Jarosława Kaczyńskiego. Już tylko środowe exposé nowego premiera i zmiana w fotelu ...

Bardziej przejrzysty, w końcu z prawdziwym sternikiem, a nie figurantem, i ostatecznie skłócony z opozycją. Taki będzie rząd Jarosława Kaczyńskiego.

Już tylko środowe exposé nowego premiera i zmiana w fotelu prezesa Rady Ministrów zostanie zakończona. Mimo to wciąż więcej wiemy o tym, jaki będzie nowy rząd, niż o tym, dlaczego trzeba było zmienić jego szefa.

Zbyt niezależny
– Żeby zmienić tak popularnego premiera na cztery miesiące przed wyborami samorządowymi, musiało się stać coś ważnego. Nie znamy wszystkich faktów, więc możemy jedynie snuć domysły. Marcinkiewicz swoimi działaniami musiał naruszyć interesy Prawa i Sprawiedliwości – wyjaśnia Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Po pierwsze – starał się uniezależnić. Sięgnąć po prawdziwą władzę: decydowanie o tym, którzy ludzie mają wejść do spółek Skarbu Państwa czy samodzielne powołanie na ministra finansów Pawła Wojciechowskiego. Po drugie – Jarosław Kaczyński był chyba niezadowolony z tempa realizowania programu oraz wymiany starych ludzi na nowych. I po trzecie wreszcie – Marcinkiewicz nie radził sobie z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem.

Żal każdego dnia
– Trzeba pamiętać o jeszcze jednej możliwości. Kaczyński tak długo był w opozycji, że żal mu każdego straconego dnia. Premier, wybrany po to, by stworzyć wspólny rząd z Platformą Obywatelską, nie mógł pozostawać w swoim fotelu. Kaczyński mógł wymienić go po wyborach samorządowych, ale prawdopodobnie żal mu było czterech straconych miesięcy – dodaje Migalski.
Nowy premier wprowadza się już do kancelarii, a razem z nim praktycznie ta sama ekipa. Zmiany, jeśli już są, to najwyżej kosmetyczne. Stanisław Kluza będzie nowym ministrem finansów. Na stanowisku zastąpi powołanego kilkanaście dni temu Pawła Wojciechowskiego.
34-letni Kluza piastował dotychczas stanowisko wiceministra finansów. Prawdopodobnie będzie pełnił swoją funkcję do czasu zakończenia procesu lustracyjnego Zyty Gilowskiej.
– Czekam na rozwiązanie problemu pani profesor Gilowskiej. Jeżeli będzie rozwiązany, w co głęboko wierzę, to pani premier powróci do rządu, oczywiście jeśli będzie chciała – powiedział dziennikarzom Kaczyński. – Jeśli uzna, że należy łączyć funkcje wicepremiera i ministra finansów, tak jak przedtem je łączyła, to w tej sprawie między mną a panem ministrem jest odpowiednia umowa – dodał nowy premier.
Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych trafi Paweł Kowal, szef sejmowej komisji kultury i środków przekazu. Oficjalnie dlatego, że świetnie zna się na sprawach wschodnich. Prawdopodobnie zaś po to, by wspomóc minister Annę Fotygę, która do tej pory nie może się pochwalić sukcesami na arenie międzynarodowej.

Zdejmą go z wizji
Jednak dla przeciętnego Polaka największym zaskoczeniem jest włączenie do gabinetu Przemysława Gosiewskiego, dotychczasowego szefa klubu PiS-u. Będzie on szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów. Po co Jarosławowi Kaczyńskiemu Gosiewski w rządzie?
– Przede wszystkim Gosiewski, który z mediami radzi sobie, delikatnie mówiąc, średnio, przestanie się tak często w nich pojawiać. Ale to nie wszystko. Jarosław Kaczyński jest strategiem politycznym. A praca premiera to setki głupich spotkań i podpisywanie mnóstwa mało znaczących dokumentów. Dzięki wiernemu i pracowitemu Gosiewskiemu Kaczyński nie będzie się musiał tym zajmować – tłumaczy dr Marek Migalski.
– Pracoholik Gosiewski będzie pomagał trzymać w karbach ministrów, ale przede wszystkim koalicjantów – dodaje prof. Kazimierz Kik, politolog z Akademii Świętokrzyskiej.

Kim jest Przemysław Gosiewski
41-letni polityk jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskiego. Poznał go przez Lecha Kaczyńskiego, u którego Gosiewski zdawał egzamin z prawa pracy na Uniwersytecie Gdańskim. Gdy w 1989 r. Lech, wówczas wiceszef Solidarności, szukał wśród działaczy NZS ludzi do odbudowy struktur „S” w terenie, Gosiewski rzucił się w wir pracy. Gdy Lech przegrał z Marianem Krzaklewskim walkę o szefostwo „S”, Gosiewski wstąpił do Porozumienia Centrum i wyjechał z Jarosławem Kaczyńskim do Warszawy, gdzie zaczął piąć się po szczeblach kariery. Był żyrantem kredytu dla PiS-u, gdy partia potrzebowała pieniędzy na kampanię wyborczą w 2001 r. Gdy jesienią 2005 r. trzeba było znaleźć szefa największego klubu w Sejmie, Gosiewski był naturalnym wyborem. Przyszły szef Komitetu Stałego Rady Ministrów ma sporo wrogów, nawet wśród posłów PiS-u. Krążą anegdoty, że Gosiewski wpadał na posiedzenia klubu, tonem nie znoszącym sprzeciwu informował, że coś będzie zrobione tak a tak – i wychodził. Przeciwnicy polityczni wypominają mu przeforsowanie korzystnych rozwiązań dla Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-kredytowych. Prywatnie ma drugą żonę (podobnie jak pierwsza, działa w PiS) i syna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto