Nie wyłączać szarych komórek

Nie wyłączać szarych komórek

W polskim żużlu, od najbliższego sezonu podobno zawodowym, idzie nowe. Złośliwi mówią, że niektóre zmiany są złe, a inne - dla odmiany - jeszcze gorsze. No, coś dobrego też by się znalazło. Np. taki zakaz palenia papierosów w parku maszyn. Żebyśmy w Polsce wiedzieli, że podczas srogiej zimy warto odśnieżać dachy, musiało dojść na Śląsku do wielkiej tragedii. A tu mamy dmuchanie na zimne. I dobrze! Fajczenie przy beczce metanolu i w gęstej atmosferze smarowideł to faktycznie igranie z ogniem.
Na czas prowadzenia meczów sędziowie będą musieli wyłączać prywatne telefony komórkowe - postanowiły również władze ekstraligi. Też słusznie. Wolałbym jednak, by w czasie spotkań arbitrzy nie wyłączali szarych komórek, co im się ostatnio zdarzało. Działaczom również, a niektórym nawet już tak zostało. Gros nowinek szefa Żużlowej Ekstraligi S.A. Ryszarda Kowalskiego i jego świty trudno przecież uznać za trafione. By było czysto, przejrzyście i sprawiedliwie (?), wprowadzono limit finansowy na utrzymanie drużyny (3 mln 50 tys. zł plus jakieś dodatki). Tylko po co? Żeby kombinować, jak ów przepis obejść i jaką inną drogą skierować przepływ pieniędzy? No i jak tego pilnować? Trzeba by stworzyć jakiś wydział specjalny. To korupcjogenny zapis. Wreszcie szefowie ligi chcą pobierać jednorazowe opłaty (aż 1000 zł za mecz!) od biednych, lokalnych rozgłośni radiowych za możliwość relacjonowania spotkań. Podobny haracz ma być nałożony na portale internetowe. A właśnie te media dbają jak mogą o medialność speedwaya. Bo Warszawka ma go wiemy gdzie. Publiczna TV już dawno temu umieściła czarny sport na czarnej liście, tytularnego sponsora rozgrywek wciąż nie ma, no to szefowie ligi próbują oskubać małych a pożytecznych. I zamiast sprawami dużymi, zajęli się tymi trzeciej kategorii. A kolejność winna być odwrotna.