MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie wkurzać Bronka!

Michał Lizak
Turów Zgorzelec - Polpharma Starogard Gdański 98:73 Efektownie i nadspodziewanie łatwo gospodarze wygrali pierwsze oficjalne starcie beniaminków.

Turów Zgorzelec - Polpharma Starogard Gdański 98:73

Efektownie i nadspodziewanie łatwo gospodarze wygrali pierwsze oficjalne starcie beniaminków. Brandun Hughes - po słabym meczu we Wrocławiu - tym razem na parkiecie rządził i dzieli

Radosław Czerniak - II trener Turowa - przed meczem mówił, że tym razem w Zgorzelcu bardzo liczą na Branduna Hughesa. - Czuję, ze to właśnie on dzisiaj pociągnie zespół. Szkoleniowiec wykazał się przy tym niesamowitym wyczuciem, bo spotkanie z Polpharmą było prawdziwym popisem czarnoskórego rozgrywającego Turowa.
Przed tygodniem we Wrocławiu Hughes prawie doprowadził do porażki ze Śląskiem. Pudlował z gry, z osobistych, tracił piłkę, wyrzucał ją w aut. Wczoraj był zupełnie innym graczem - prawdziwym liderem, a do tego nieprawdopodobnym “szołmenem”, na którego punkcie kibice po prostu oszaleli.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy rywalizacji, gdyby nie starcie Hughesa z równie niewysokim (choć muskularniej zbudowanym) rozgrywającym gości - Thomasem (w I kwarcie). Po ostrej wymianie zdań Hughes był tak naładowany, tak bardzo chciał pokazać, że jest o klasę lepszy, że wydawało się, iż za chwilę eksploduje. I tak się rzeczywiście stało. Bronek - jak nazywają Amerykanina kibice - fantastycznie zakończył pierwszą kwartę (trójka równo z końcowa syreną), pod koniec drugiej zaliczył dobitkę z powietrza, zaś na zakończenie trzeciej odsłony był bliski trafienia rzuty z około 15 metrów. W międzyczasie rządził i dzielił na parkiecie, a po niemal każdej udanej akcji miał coś do powiedzenia Thomasowi lub pokazania kibicom (już go kochają za te gesty!). - Ta wymiana zdań z Thomasem rzeczywiście wiele mi dała. Lubię grać na dodatkowej adrenalinie. To mnie niesamowicie pobudziło i taki stan utrzymywał się już do końca meczu - mówił potem Hughes.
Sam mecz rozstrzygnął się bardzo szybko. Już w drugiej kwarcie przewaga Turowa była na tyle wysoka (15 punktów), a gra Polpharmy tak słaba, że o żadnej sensacji nie mogło być mowy. Przebudził się - wcześniej praktycznie niewidoczny - Mirosław Łopatka. Znowu z bardzo dobrej strony pokazał się Adrian Czerwonka. Tym razem nie wsadzał piłki do kosza, ale popisał się m.in. Fantastycznym blokiem - zatrzymał, gdzieś na wysokości obręczy, przygotowanego do wsadu Tomasza Cielebąka. Świetny był Charles Bennett (rywale podkoszowi narzucali mu punktów dopiero w końcówce, gdy wynik był praktycznie przesądzony). Chris Young nie musiał nawet wychodzić na parkiet (nie było konieczności by obciążał podkręconą nogę). Zniknął trochę Yann Mollinari (szybko złapał 3 przewinienia), ale to nie problem, gdy ma się tak długą ławkę rezerwowych. Szkoda, że tak późno na parkiecie pojawił się Grzegorz Mordzak (dopiero w 36 minucie). On musi grać także wówczas, gdy ważą się losy meczu, a nie tylko wtedy, gdy dobija się rywala, bo inaczej o wartościowym zmienniku na jedynce trener Kowalczyk będzie musiał zapomnieć.

Po meczu jeden z kibiców - z okazji zwycięstwa - zafundował przed halą pokaz sztucznych ogni. Kosztował ponoć 12 tysięcy złotych, ale było warto. Bo Zgorzelec ma co świętować.

Pytanie tygodnia
Iloma punktami musi prowadzić Turów, aby na parkiecie pojawił cię Edward Żak?
Na razie to pytanie pozostaje bez konkretnej odpowiedzi. Po meczu z Polpharma wiemy, że 29 punktów - takie było najwyższe prowadzenie Turowa - nie wystarczy...

Po meczu powiedzieli
DARIUSZ
SZCZUBIAŁ
trener Polpharmy
- Proszę mnie nie pytać, co zawiodło i przyczyniło się do naszej porażki. Bo jakikolwiek element nie zostanie wymieniony - i tak powiem, że to także źle funkcjonowało. Brakowało nam zespołu, a w pojedynkę meczu wygrać się nie da. Nie wiem, czy to starcie - tak to troch na wyrost nazwijmy - Thomasa z Hughesem rzeczywiście było ta istotne. Z naszego punktu widzenia zabrakło raczej kilku gwizdków po faulach na Thomasie w strefie podkoszowej. To miało największy wpływ na jego postawę. Poza tym to zawodnik zespołowy, a nasza drużyna dzisiaj jakoś nie za bardzo chciała mu pomagać.

ANDRZEJ
KOWALCZYK
trener Turowa
- Spotkania inauguracyjne zawsze mają swój specyficzny klimat i smaczek. Tak też było w pojedynku z Polpharmą. Dla nas najważniejsze było zwycięstwo, bo kibice właśnie po to przyszli do hali. Dziękuje całemu zespołowi, bo zagrał naprawdę dobre spotkanie, mimo olbrzymiej presji jaką wszyscy czuliśmy.

MIROSŁAW
ŁOPATKA
skrzydłowy Turowa
- Przed meczem było sporo obaw, bo ostatnie trzy pojedynki z Polpharmą przegraliśmy. Nie spodziewałem się, że wygramy tak wysoko i efektownie. Jak już złapaliśmy wiatr w żagle to samo poszło. Po dwóch meczach mamy dwie wygrane. Nie wiem, czy można chcieć jeszcze czegoś więcej...

JACEK
RYBCZYŃSKI
obrońca Polpharmy
- W 100 procentach nie zrealizowaliśmy taktyki przedmeczowej. Jak mieliśmy kogoś pilnować, by nie mijał w prawo, to mijał nas właśnie w prawo. Jak mieliśmy zagęszczać jakąś strefę boiska - to właśnie tam był luz. Jak mieliśmy kogoś dopuszczać do pozycji rzutowych - to właśnie ten ktoś miał ich najwięcej. I tak dalej, i tak dalej. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale w ten sposób to wygrać meczu się po prostu nie da.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto