Jakoś trzeba żyć dalej. Jak ja to mówię, nie zawsze jest święto lasu – powiedział nam wczoraj Ireneusz Kłos g, selekcjoner polskich siatkarek, które MŚ w Japonii skończyły na 15.-16. miejscu. Dziś opiekun przyblakłych złotek wraca do Wrocławia. Pokłosiem tego wyczerpującego turnieju są m.in. kłopoty zdrowotne, których nabawił się były wicemistrz Europy i 3-krotny mistrz Polski z Gwardią.
– Wróciły moje problemy z wrzodami i pod koniec listopada kładę się w szpitalu. Wcześniej chcę odpocząć, odwiedzić mamę i zaliczyć jeszcze zjazd trenerów w Spale. A minione mistrzostwa wyobrażałem sobie zupełnie inaczej. Myślałem, że znajdziemy się w przedziale miejsc 5-8. To nie był najlepszy okres w moim życiu, ale niczego nie żałuję. Raz jest pod górę, a raz z górki. Z zawodu trenera na pewno się nie wyleczyłem, a na siatkówkę się nie pogniewałem – przekazał nam Dzidek, dementując doniesienia, jakoby między nim a zawodniczkami dochodziło w Japonii do nieporozumień. – Kompletnie nie potwierdzam tych informacji. To po prostu nieprawda – dodał. Jego kontrakt upływa z końcem roku.
Prezes PZPS Mirosław Przedpełski szuka już zastępcy Kłosa. Jak mówi, niekoniecznie zostanie on wyłoniony w drodze konkursu. Szanse na powrót Andrzeja Niemczyka są praktycznie zerowe. Władze związku po prostu się na to nie zgodzą.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?