Nic już nie mają

Przed Sądem Okręgowym w Legnicy rozpoczął się proces salezjan oskarżonych o wyłudzenie przeszło 400 mln zł.
Duchowni zamieszani w tę gigantyczną aferę przedstawiają się w sądzie jako ludzie wręcz biedni. Bez majątków i dochodów. Główny oskarżony, Ryszard M., nigdzie nie pracuje.
Żyje dzięki dobroci proboszcza w Dobromierzu, który daje mu dach nad głową, jedzenie i ubranie.

Najbogatszy z oskarżonych, Leszek K., pracuje w Salezjańskim Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Tarnowskich Górach i zarabia ponad półtora tysiąca zł miesięcznie. Inni mówili, że są na utrzymaniu zakonu, bez żadnych dochodów.
Były dyrektor legnickiego Kredyt Banku Tadeusz H., według prokuratury numer drugi na liście oskarżonych, jest na emeryturze. Dostaje ponad dwa tysiące złotych emerytury. Zapewniał sąd, że nie ma żadnego majątku: domu, ziemi, samochodu. I że ciężko choruje.

Salezjanie i milionowe kredyty
Na ławie oskarżonych zasiada dziesięciu salezjan, dwóch maklerów giełdowych i były dyrektor banku. Wszystkim prokuratura zarzuca udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Nie ustalono jednak, kto nią kierował. Mieli wyłudzić z legnickiego Kredyt Banku 418 mln zł. Zabezpieczeniem dla tych pożyczek miały być lokaty terminowe, m.in. liceum salezjańkiego w Lubinie, tamtejsza parafia św. Jana Bosco czy towarzystwo salezjańskie. W rzeczywistości tych lokat nie było. Proceder trwał od 1999 do 2001 roku.
Dotychczas nie spłacono 130 mln zł. Na co salezjanie wydawali pieniądze? Część z nich szła na spłatę pożyczek, inne w inwestycje kościelne, nieruchomości i grę na giełdzie.

Zmęczone oczy pani prokurator
Wczoraj prokurator Krystyna Zarzecka odczytała akt oskarżenia tylko wobec Ryszarda M.
Wraz z innymi salezjanami miał wyłudzić 65 kredytów. Przez ponad godzinę prokurator wyliczała, jakie to były kwoty i w jakim okresie były brane. Kolejny zarzut to udział w wyłudzeniu z banku 178 kredytów walutowych przez podstawione osoby. Odczytanie całej tej listy zajęło pani prokurator też ponad godzinę. Potem poprosiła sąd o zakończenie posiedzenia, bo zmęczył jej się wzrok. Ks. Ryszard M. prawie przez cały czas drzemał na ławie oskarżonych.
Sędzia Jan Nowak wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 6 lutego.

Czekając na wyrok
Wyjaśnienie jednej z największych afer finansowych prawdopodobnie potrwa jeszcze kilka lat. Trzeba przesłuchać ponad czterystu świadków.
W dodatku obrońcy oskarżonych prosili sąd o odesłanie tej sprawy do ponownego rozpatrzenia przez prokuraturę. Twierdzili, że została zawyżona wysokość szkody poniesionej przez bank. Jednak sędzia Jan Nowak nie uwzględnił tej prośby. – W akcie oskarżenia nie ma istotnych mankamentów – stwierdził stanowczo. – Ewentualnie będzie można go skorygować w trakcie procesu.
Prokurator Zarzecka zajmowała się tą sprawą od stycznia 2003 r. Akt oskarżenia pisała przez pięć miesięcy. W maju tego roku został przesłany do Sądu Okręgowego w Legnicy. •

Inne wątki
W dwóch procesach, które toczą się przed sądami w Legnicy i Lubinie odpowiada 33 oskarżonych o wyłudzenie kredytów. Na podstawie sfałszowanych z reguły zaświadczeń brali oni kredyty i przekazywali je salezjanom. Do sądu we Wrocławiu skierowane zostaną akty oskarżenia wobec kolejnych 80 tzw. słupów. Poprzez takie działania salezjanie wyłudzili 16 mln zł.