Koszykarze PGE Turowa odnieśli szóste ligowe zwycięstwo z rzędu, odprawiając we własnej hali AZS Koszalin 76:70.
Końcowy wynik - sugerujący wyrównany pojedynek - jest bardzo mylący. Gospodarze dominowali od pierwszej do 37 minuty spotkania (najwyższe prowadzenie w II połowie sięgało 19 oczek) i powinni wygrać zdecydowanie wyżej.
Przed tygodniem problemy z AZS-em miał Prokom i od pierwszych minut było widać, że wicemistrz Polski nie zamierza lekceważyć rywala. PGE Turów zaczął więc od prowadzenia 12:2 i popisów Davida Logana (23 punkty w pierwszej połowie przy 29 całego zespołu gości!).
Wydawało się, że w tym meczu trudno liczyć na większe emocje - pomijając liczenie kolejnych punktów Logana, który szybko zbliżył się do... swojego rekordu ligi (35 oczek). Tymczasem szalone rzuty z dystansu gości (Thompson i Swanson) sprawiły, że w ostatniej minucie przewaga gospodarzy stopniała do 4 punktów.
W kluczowym momencie Thompson chciał za wszelką cenę zostać bohaterem - rzucał z nieprzygotowanej pozycji, z 8 metra i oczywiście spudłował, marnując szansę na kolejną skuteczną akcję.
- Zagraliśmy na tyle, na ile było nas stać. W końcówce odżyły nawet nadzieje na sensację. Szkoda, że tak słabo zagraliśmy na początku meczu - zwłaszcza w strefie podkoszowej - mówił po spotkaniu trener gości Dariusz Szczubiał.
- Jestem zadowolony z trzech kwart. W końcówce straciliśmy koncentrację. Moi gracze myśleli już chyba o pucharowym spotkaniu z Uniksem - komentował Saso Filipovski, trener PGE Turowa.
Przed jego zespołem teraz trudny tydzień - najpierw mordercza podróż do Kazania, a potem mecz z Prokomem Treflem w Sopocie.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?