MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

NAJPIERW LONDYN, PÓŹNIEJ DZIECKO

Wojciech Koerber
Niegroźna kontuzja Sylwii Gruchały była nam na rękę. Dzięki temu mistrzynię floretu udało się namówić w czasie zawodów na sesję zdjęciową pod pomnikiem szermierza przed Uniwersytetem Wrocławskim.

 FOT. PAWE£ RELIKOWSKI
Niegroźna kontuzja Sylwii Gruchały była nam na rękę. Dzięki temu mistrzynię floretu udało się namówić w czasie zawodów na sesję zdjęciową pod pomnikiem szermierza przed Uniwersytetem Wrocławskim. FOT. PAWE£ RELIKOWSKI
Rozmowa z florecistką Sylwią Gruchałą, dwukrotną medalistką olimpijską • W październiku mistrzostwa świata, a Pani wycofuje się w trakcie mistrzostw Polski z powodu kontuzji.

Rozmowa z florecistką Sylwią Gruchałą, dwukrotną medalistką olimpijską

• W październiku mistrzostwa świata, a Pani wycofuje się w trakcie mistrzostw Polski z powodu kontuzji. To coś poważnego?
– Mam problemy z achillesem, a z tym nie ma żartów. Jednak do mistrzostw świata kontuzja powinna zostać zaleczona. Na siłę mogłabym walczyć, ale wolałam nie ryzykować przed tak ważnym startem.

• Ma Pani w kolekcji srebrny i brązowy medal olimpijski, ale brakuje złota. Zatem jest cel na Pekin.
– To prawda. Zamierzam wystartować w Pekinie, a później również na igrzyskach w Londynie. Będę miała wtedy 31 lat, a to dla szermierza nie jest jeszcze emerytura. A po Londynie skończę karierę i urodzę dwójkę dzieci. Taki jest plan, trzeba go tylko zrealizować. Kilka tygodni temu urodziła moja największa rywalka Valentina Vezzali, a wiem, że na mistrzostwach świata w Lipsku zamierza już walczyć. Podziwiam ją za to.

• A Pani chłopak – Mikołaj – nie chciałby mieć tych dzieci nieco wcześniej?
– Powiem szczerze, że Mikołaj (to prawnik – WoK) jest nastawiony bardzo pozytywnie do szermierki. To mój największy kibic, mimo że sam nie miał nigdy wiele wspólnego ze sportem. On bardzo przeżywa moje występy. W dniu zawodów nie dzwoni, bo wie, że potrzebuję skupienia. Ale mamy taki układ, że ja telefonuję bądź wysyłam SMS-a zaraz po zakończeniu zawodów. Dlatego Mikołaj – choć wiem, że czeka na ten sygnał – woli, gdy pojawia się on jak najpóźniej. Bo to oznacza, że idzie mi dobrze i walczę do samego końca. Wczesny telefon to zły telefon.

• Podobno szermierkę łączy Pani z dwoma kierunkami studiów, a przecież około 200 dni w roku to obozy i zgrupowania.
– To prawda. Studiuję na gdańskiej AWF, a od roku również psychologię w Sopocie. Na pierwszej uczelni mam indywidualny tok nauczania. Na psychologii jest trudniej, ale to dziedzina, która mnie interesuje. Po zakończeniu kariery zamierzam być właśnie psychologiem sportowym. Już teraz mam spore doświadczenie i wiem, ile zależy od psychiki, ile można nią nadrobić. Szermierka to w połowie sztuka.

• A da się dzięki tej sztuce godnie żyć w naszym kraju?
– Da się, ale zdaję sobie sprawę, że osób, które mogą tak powiedzieć jest w Polsce niewiele. Ja wykonałam jednak ciężką pracę, również medialną, by mieć zabezpieczenie. Moimi sponsorami są teraz PKO BP, Sietom (drukarki), Ares (ochrona) i odzieżowa firma z zagranicy – KS WISS.

• A jak się pozyskuje sponsora z zagranicy?
– Ja na szczęście nie musiałam o niego zabiegać. To ludzie z tej firmy znaleźli mnie w internecie. Szukali przedstawiciela – niekoniecznie kobietę – sportu szlachetnego, ale mało popularnego.

• Czy wobec tego Sylwia Gruchała ma już własny domek z ogródkiem?
– Na razie mieszkam w szeregówce Mikołaja z jego babcią i przyjaciółką domu. Ale mamy w planach budowę własnej chatki.

• Jakiś czas temu stała się Pani ofiarą programu Szymona Majewskiego „Mamy Cię”. Jakie ma Pani doświadczenia z mediami?
– Dałam się zaskoczyć, bo program był kręcony przed igrzyskami w Atenach, a dopiero po nich moja popularność wzrosła. Ale drugi raz już się nie dam! A co do mediów? Trzy lata temu dwa kolorowe czasopisma napisały trochę głupstw o mojej rodzinie, ale już o tym zapomniałam i oddzieliłam to grubą kreską. Do mediów jestem nastawiona pozytywnie. I nie będę ukrywała, że są pomocne przy pozyskiwaniu sponsorów.

• A popularność nie przeszkadza Pani np. w czasie wyjść do miasta?
– Nie, w ogóle. Ja w telewizji wyglądam zupełnie inaczej niż na żywo, więc nawet nie jestem zbyt często rozpoznawana.

Podrywał Sylwię na furę
Gdy nasz fotoreporter, maestro Paweł Relikowski pstrykał mistrzyni fotki, wokół niej zaczęło w pewnym momencie krążyć – używając młodzieżowego języka – wypasione czarne audi A8. Jegomość siedzący za kierownicą, szukający mocnych wrażeń, nie mógł się napatrzyć na florecistkę.
To był tzw. podryw na furę, ale bez happy endu dla właściciela samochodu. Gdy jego towarzystwo zrobiło się problematyczne, zdarzyła mu się gafa. Zgasł silnik. – Przepraszam, ale to z wrażenia – wykrztusił tylko z siebie przez uchyloną szybę kierowca (należał do grupy zimnego łokcia) i zaczerwieniony odjechał w siną dal. Dodajmy, że zawodniczka była na te zaloty nieczuła.

Sylwia Gruchała
Ur.: 6.11.1981 w Gdyni.
Wzrost: 172 cm.
Waga: 63 kg.
Klub: Sietom AZS AWFiS Gdańsk.
Trener: Tadeusz Pagiński.
Sukcesy: brąz igrzysk Ateny 2004 (indywidualnie) i srebro z Sydney 2000 (drużynowo), złoto i srebro MŚ 2003 (drużynowo i indywidualnie),
trzykrotna indywidualna mistrzyni Europy (2000, 2002, 2005), multimedalistka mistrzostw Polski.

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto