MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mistrz na kolanach

Michał Lizak
Dragisa Drobnjak i Andriej Stimac (z piłką) dominowali pod tablicami – gwiazdy Prokomu były zdecydowanie w ich cieniu – Adam Wójcik miał 7 zebranych piłek, Huseyin Besok żadnej,  zaś Filip Dylewicz dorzucił 4 zbiórki.  FOT. krzysztof ziółkowski
Dragisa Drobnjak i Andriej Stimac (z piłką) dominowali pod tablicami – gwiazdy Prokomu były zdecydowanie w ich cieniu – Adam Wójcik miał 7 zebranych piłek, Huseyin Besok żadnej, zaś Filip Dylewicz dorzucił 4 zbiórki. FOT. krzysztof ziółkowski
Zabójcza trzecia kwarta – wygrana aż 23:8 – przesądziła o efektownym zwycięstwie BOT Turowa z Prokomem Treflem 74:54. Tym samym ekipa ze Zgorzelca odniosła siódmą wygraną z rzędu i po raz pierwszy w historii ...

Zabójcza trzecia kwarta – wygrana aż 23:8 – przesądziła o efektownym zwycięstwie BOT Turowa z Prokomem Treflem 74:54. Tym samym ekipa ze Zgorzelca odniosła siódmą wygraną z rzędu i po raz pierwszy w historii zameldowała się na szczycie ligowej tabeli

Zaczęło się źle. Prokom prowadził w Zgorzelcu 20:10 i wydawało się, że rozpędzony mistrz Polski potwierdzi, że jest na fali wznoszącej. Jeszcze w pierwszej kwarcie gospodarze zmniejszyli straty (przegrywali 18:20), w drugiej wyszli na prowadzenie, zaś w trzeciej dobili rywala.
Turów wygrał, bo rządził pod tablicami. Sam Dragisa Drobnjak zanotował 16 zbiórek i w rywalizacji z potężnymi środkowymi gości (Adam Wójcik, Huseyin Besok, Michael Andersen – ten ostatni w ogóle nie grał) radził sobie niczym profesor. Imponował także Thomas Kelati (23 punkty, 5/7 za trzy) oraz Andres Rodriguez (13 punktów, 12 asyst). Warto zauważyć, że każdy z tych graczy na początku sezonu był bardzo krytykowany.
I tylko szkoda, że tego meczu nie transmitowała telewizja. •

Gdyby ten mecz pokazywała telewizja – komentatorom mogłoby zabraknąć przymiotników na określenie gry Turowa. A widowisko było przednie. Turów zaprezentował sopocianom w pakiecie ultradefensywę i mądry, wyjątkowo skuteczny atak. Kłopotem zgorzelczan miał być niedobór centymetrów pod koszem. Nic bardziej mylnego. Próby izolowania ponadgabarytowego Besoka przynosiły Prokomowi punkty jedynie w pierwszej połowie. Z każdą minutą trenerowi Kijewskiemu ubywało argumentów, bo gracze Turowa świetnie „czytali” schematy rywali, a w całym meczu nie pozwolili wyprowadzić bodaj jednej kontry! Nie miało znaczenia, który z zawodników obrony znalazł się w sytuacji jeden na jednego z atakującym, bo zawsze mógł liczyć na pomoc kolegi. W czwartej kwarcie spacyfikowany Prokom miotał się już tylko w indywidualnych akcjach Atkinsa i Dalmau i mimo obniżenia składu nie mógł „ugryźć” pragmatycznego do bólu ataku Turowa. A w nim miejscowi grali tak skoncentrowani, jakby każda akcja była na wagę zwycięstwa. I niemal każda kończyła się punktami albo przynajmniej faulami. Całe szczęście, że hala Turowa jest tak zbudowana, że konstrukcja stropu jest zespolona z fundamentami.
Bo doping mógłby zerwać dach. Niebagatelny udział w zwycięstwie ma cały sztab szkoleniowy, który rozebrał na czynniki pierwsze grę Prokomu, jak i rezerwowi,
którzy na treningach imitowali grę sopocian. Warto o tym pamiętać, bo cyferki w statystykach są też ich udziałem.
Ten mecz jeszcze raz pokazał, że to nie Zgorzelec jest potrzebny koszykówce, ale koszykówka Zgorzelcowi. Tę myśl dedykuję nowym władzom Zgorzelca, które niemal w komplecie pojawiły się w hali i chyba od razu złapały bakcyla tego pięknego sportu.
* Były koszykarz Turowa Jarosław Posioł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto