Micha i kasa

LEGNICA Czy legnicka Strefa Aktywności Gospodarczej to kadrowe, finansowe i... gastronomiczne zaplecze rządzącej elity? Prezes spółki zaprzecza, jednak nowy prezydent miasta zażądał wyjaśnień. Teraz zarządził także kontrolę w firmie.

- To przystań dla nierobów i wygodne, położone na uboczu, miejsce na balangi dla elity - tę opinię już cytowaliśmy.
- To co się tam dzieje, to draństwo i skandal - Jan Osuch, w latach 80. robotniczy członek Komitetu Centralnego PZPR, który przepracował w SAG trzy lata postanowił interweniować i poszedł na skargę do prezydenta (wtedy jeszcze) Ryszarda Kurka. Dwa dni później wręczono mu wypowiedzenie z pracy.

Premia z górką

- Czuję się jakby mnie wyrzucono do zsypu. Najwyraźniej pana prezydenta i jego ludzi interesuje tylko micha i kasa - mówił nam Jan Osuch. Szczególnie nie podobała mu się praca dyrektora administracyjnego Zbigniewa Dorosza, który jest przewodniczącym rady miejskiej w Legnicy.
- To wybitnie zapracowany człowiek. Do południa nic nie robił, a po południu miał wolne - opowiadał Osuch.
Tymczasem ustępujący ze stanowiska Ryszard Kurek, decyzją zarządu miasta, przyznał prezesowi Zbigniewowi Czechowskiemu supernagrodę, trzykrotność miesięcznych poborów, czyli ok. 33 tys. zł. Tymczasem, rada nadzorcza SAG wnioskowała o trzykrotnie mniejszą kwotę!

Cisza po burzy

Publikacja wywołała burzę, ale tylko wśród Czytelników. Długo czekaliśmy na ruch nowego prezydenta Legnicy.
- Prezes SAG złożył wyjaśnienia na piśmie. Osobiście porozmawiam z Janem Osuchem. Ponadto, rada nadzorcza SAG ma przeprowadzić kontrolę w firmie - powiedział nam, po tygodniach milczenia, Tadeusz Krzakowski.
- Po raz kolejny stwierdzam, że spółka nie zajmuje się organizacją bankietów - tłumaczył prezydentowi Zbigniew Czechowski, prezes SAG wskazując, że działalność gastronomiczną, na parterze siedziby SAG, prowadzi ktoś inny.
- W pobliżu SAG jest też bar - dodał Czechowski, sugerując nam pomyłkę.

Bankiety dawniej?

Zwolnienie Osucha z pracy Czechowski tłumaczył reorganizacją.
- Odchodzący pracownik nie był z tego zadowolony. Odgrażał się, że zemści się za to - napisał w piśmie do prezydenta.
Prezydent Tadeusz Krzakowski zlecił kontrolę firmy radzie nadzorczej SAG.
- Do mnie też docierały legendy o bankietach na lotnisku. Ale... To było znacznie wcześniej. Od czasu nowego prezesa, czyli od roku, nic takiego już nie słyszałem - przekonuje Jan Lewandowski, przewodniczący rady nadzorczej SAG.
- Jak ocenia pan działalność spółki - to pytanie chcieliśmy zadać przed miesiącem. Wówczas przewodniczący nie miał ochoty na rozmowę. Był nieuchwytny.
- No... Musimy się skupić nad rozwojem lotniska - usłyszeliśmy.
Kolejny unik.

Strefa biesiadna

O bankietach w siedzibie SAG najwięcej powiedzieć mogą legniccy taksówkarze, którzy wozili na nie Bardzo Znane Osoby. Czy za poprzedniego zarządu balang było więcej? Możliwe, jednak nadal twierdzimy, że nie tylko ich huczna sława przetrwała.
O obyczajach panujących wśród kadry zarządzającej spółką sporo można usłyszeć od Jana Osucha.
- Szlag mnie kiedyś trafił, gdy od pana dyrektora Dorosza dostałem polecenie kupienia mu półlitrówki „Gorzkiej żołądkowej” i... dwa złote i pięćdziesiąt groszy na zakup. Odmówiłem, a wtedy usłyszałem, że nie wykonuję polecenia przełożonego.

Sąd partyjny

Za wypowiedzi Jana Osucha, cytowane przez nas („Posag dla władzy”, 2.08.2002) Zbigniew Dorosz zamierza go pozwać do sądu partyjnego SLD. Dorosz był zdziwiony, że o tym wiemy.
- Na pewno nie będę tej sprawy załatwiał przez media - powiedział.
Na Janie Osuchu groźba nie zrobiła żadnego wrażenia.
- Hutnicza emerytura mi w zupełności wystarcza. Tu nie chodzi o pieniądze, tylko o sposób załatwienia sprawy - mówi Osuch.