Legendy w formie

MILICZ W sobotę mieszkańcy Milicza gościli u siebie całą plejadę gwiazd polskiej siatkówki. Sławy sprzed lat nie zawiodły oczekiwań i zarówno na parkiecie, jak i poza nim, pokazały klasę. Pierwsze pamiątkowe płyty w alei gwiazd odsłonili Edward Skorek, Tomasz Wójtowicz, Ryszard Bosek i trener Władysław Palaszewski.

Władze Milicza i wrocławskiej Gwardii zorganizowały imprezę, której nie powstydziłby się żaden ośrodek sportowy w kraju. Na parkiecie w meczu wspomnień orły legendarnego Huberta Wagnera zremisowały ze złotą Gwardią w setach 1:1. Do Milicza przyjechało aż 9 mistrzów świata z 1974 roku (Meksyk) i olimpijskich z 1976 (Montreal). Kibice obejrzeli w akcji E. Skorka, R. Boska, S. Gościniaka, Z. Zarzyckiego, W. Sadalskiego, M. Karbarza i W. Czaję, a z drugiej strony M. Jarosza, I. Kłosa, S. Skupa, Z. Barańskiego, W. Zimnego, K. Olszewskiego, M. Ciaszkiewicza, T. Swędrowskiego, J. Żytkę oraz L. i D. Mielnikiewiczów. Dawne gwiazdy zagrały niezwykle ambitnie i udowodniły, że nawet po wielu latach doskonale radzą sobie pod siatką. - Nie mogłem im obiecać żadnych premii, ale zapewniłem, że po meczu będę mogli zapalić papierosa i wypić piwko - żartował trener Władysław Pałaszewski, który, jak przed 20-laty, poprowadził zespół gwardzistów. W meczu nie zagrał tylko kontuzjowany T. Wójtowicz, który na co dzień prowadzi restaurację w Lublinie. - Coraz trudniej nam się gra, ale coraz lepiej rozmawia. Jeżeli tylko zdrowie pozwoli, to za rok przyjedziemy tu z każdego końca świata... - mówił R. Bosek (to nasz człowiek, bo urodzony w Kamiennej Górze), który w przerwach meczu tańczył wraz z milickimi cheerleaderkami. Po meczu gwiazd obecna Hefra Gwardia uległa wicemistrzom Polski Galaxii Częstochowa 0:2, a w składzie wrocławian sprawdzani byli Ukrainiec Aleksander Safronow, Słowak Gerhard Dalog i bielawianin Marcin Ciesielski.