Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejny rządowy pomysł na rozkręcenie budownictwa

(LUK)
Fot: Marcin OLiva Soto – Jeszcze w tym roku wprowadzę się tu z rodziną – cieszy się Seweryn Świerk.
Fot: Marcin OLiva Soto – Jeszcze w tym roku wprowadzę się tu z rodziną – cieszy się Seweryn Świerk.
Przyjemny kredyt, ale dla nielicznych Jedynie kilkadziesiąt osób dostało do tej pory dofinansowane przez rząd pożyczki na mieszkania i domy. Mija właśnie miesiąc od momentu, w którym bank PKO BP jako pierwszy ...

Przyjemny kredyt, ale dla nielicznych
Jedynie kilkadziesiąt osób dostało do tej pory dofinansowane przez rząd pożyczki na mieszkania i domy.
Mija właśnie miesiąc od momentu, w którym bank PKO BP jako pierwszy wspólnie z Bankiem Gospodarstwa Krajowego wprowadził do swojej oferty kredyty hipoteczne, do których dokłada rząd. Do tej pory po taką pożyczkę zgłosiło się około 200 osób w całej Polsce. Pieniądze dostało na razie jedynie kilkadziesiąt z nich.

Jemu się udało
Wśród tych nielicznych jest pan Seweryn Świerk, 28-latek z Jeleniej Góry. Żonaty, tydzień temu urodziła mu się córka. Za pieniądze z kredytu zamierza zakończyć budowę domu pod miastem. Razem z żoną Anną i małą Amelią wprowadzą się do niego jeszcze w tym roku.
– O rządowej propozycji wiedziałem już od kilku miesięcy. Jak tylko ją uruchomili, od razu poszedłem do banku – wspomina Seweryn Świerk. – Na szczęście udało mi się spełnić wszystkie wymogi.
Dostał kredyt na 18 lat. Przez osiem lat, dzięki dopłatom, zaoszczędzi około 200 złotych miesięcznie. – To bardzo opłacalne, ale tylko dla tych, co chcą wybudować dom.

Nie dla dużych
Potwierdza to Emil Szweda, analityk z Open Finance. – Kupno mieszkania tak, aby zmieścić się w limitach i skorzystać z dopłaty, zwłaszcza w dużych miastach wojewódzkich, jest praktycznie niemożliwe – mówi Emil Szweda. – Natomiast nie powinno być większych problemów w przypadku budowy domów jednorodzinnych – podkreśla.
I właśnie w tych ograniczeniach, jakie znalazły się w ustawie, eksperci dopatrują się powodów tak małego zainteresowania preferencyjnymi kredytami.
Ustawa mówi bowiem, że cena metra kwadratowego nie powinna przekraczać 2,6 tysiąca złotych we Wrocławiu i 2,4 tysiąca złotych w pozostałych miejscowościach Dolnego Śląska.
Tymczasem w stolicy naszego regionu średnia cena mieszkań przekracza już sześć tysięcy złotych za metr kwadratowy.
To niejedyne ograniczenie, z którym muszą zmierzyć się przyszli kredytobiorcy. Pożyczki przykładowo nie dostanie kawaler, na dopłatę nie mogą też liczyć osoby, które mają już własne mieszkanie. Z kwitkiem odejdą też ci, którzy chcieliby spłacać kredyt we frankach szwajcarskich. W grę wchodzą tylko złotówki. Nie można także przekroczyć limitów związanych z powierzchnią nowego lokum – do 75 mkw. w przypadku mieszkania i 140 mkw., jeśli chodzi o dom.

Skończyć z biurokracją
Czy rządowy program okazał się sukcesem? – Totalna porażka – uważa Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. – Poza tymi nielicznymi osobami, które skorzystają z dobrodziejstw ustawy, cały czas nie rozwiązaliśmy naszych problemów mieszkaniowych. Rząd nie jest od tego, żeby fundować mieszkania, ale od tego, żeby znosić bariery, które powodują, że ich ceny tak szybko rosną.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto