MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejka do kozetki

Elżbieta Guzowska
Trzy razy w tygodniu strażników miejskich odwiedza psycholog Przychodzą, bo mają problemy – zawodowe, sercowe, osobiste. Ona radzi, pomaga, rozmawia. Czasami nawet załatwi zapomogę.

Trzy razy w tygodniu strażników miejskich odwiedza psycholog

Przychodzą, bo mają problemy – zawodowe, sercowe, osobiste. Ona radzi, pomaga, rozmawia. Czasami nawet załatwi zapomogę. I tak jest od dziewięciu lat, odkąd straż miejska zatrudniła psychologa

Trochę się z tym już oswoiliśmy, przecież coraz więcej firm zatrudnia psychologów. Ale jest jakiś wstyd przed kolegami. Nie chwalimy się między sobą, że byliśmy na rozmowie z panią psycholog – przyznaje Anna, w straży miejskiej od dziewięciu lat.
Język na uwięzi
Psycholog Ewa Busz odwiedza siedzibę straży miejskiej trzy razy w tygodniu. Zawsze czeka na nią kilka osób. Jeśli funkcjonariusze muszą wypełnić obowiązkowe testy, które pozwolą im nadal pracować – nawet cała gromadka. Często też przychodzą tylko po to, by umówić się na neutralnym gruncie – w przychodni, w której na co dzień pracuje pani psycholog.
– Tych testów boimy się najbardziej, są w nich podchwytliwe pytania – mówi Katarzyna, która mundur strażniczki miejskiej nosi od 14 lat.
Najczęściej jednak funkcjonariusze rozmawiają o tym, co ich stresuje. O ekstremalnych sytuacjach, których byli świadkami, takich jak zgony czy pomoc udzielana dzieciom zapomnianym przez rodziców. O tym, że mieli kontakt z nosicielem HIV i boją się o swoje zdrowie. O chuliganie, który wyskoczył z nożem. Opowiadają też o sytuacjach codziennych, np. o agresji kierowców, którzy nie chcą przyjąć mandatu.
Komendant też przyszedł
– Jeśli się już zdarzy osoba, która podniesie mi ciśnienie, aż korci, żeby odpyskować, powiedzieć coś do słuchu. Ale wiem, że nie mogę. Duszę w sobie. Dopiero potem, już po interwencji, pozwalam sobie na kilka przekleństw pod nosem – opowiada Robert, funkcjonariusz z czternastoletnim stażem pracy.
Katarzyna do tej pory ma w pamięci zgony, których była świadkiem na początku pracy.
– Patrolowaliśmy Rynek. Podbiegł do nas człowiek z informacją, że na ławce przy Szewskiej leży trup. Na miejscu stał tłum gapiów, ale żaden z nich nie wezwał karetki czy policji. Druga sytuacja była jeszcze gorsza. Na targowisku przy Legnickiej handlujący mężczyzna schylał się po coś i upadł. Wezwaliśmy pogotowie, widziałam, jak reanimują tego człowieka, jak tłum gapiów napiera. Czułam się tak, jakbym oglądała film – relacjonuje zdarzenia sprzed lat.
Gabinet Ewy Busz to niewielki pokoik ze stolikiem i krzesłami. Pod kluczem trzyma kartotekę każdego strażnika. Funkcjonariusze nabrali już tyle zaufania, że potrafią opowiadać o zawiedzionej miłości, chorobie w rodzinie, konfliktach w małżeństwie, o problemach z dziećmi.
– Sam się radziłem, czy dobrze postępuję ze swoim dzieckiem – przyznaje Jarosław Łaganowski, komendant straży miejskiej. Od opinii pani psycholog wiele zależy. Czasem jej pomoc sprowadza się do wydeptania ścieżki do kadr z prośbą o zapomogę dla osoby w bardzo trudnej sytuacji finansowej.

od 7 lat
Wideo

Politycy wspominają swoje mamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto