Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Killer Dylewicz

Michał Lizak
BOT Turów Zgorzelec – Prokom Trefl Sopot 66:69 (0-3) Obrońcy tytułu są już tylko o krok od czwartego z rzędu złotego medalu. Jeśli wygrają także jutro – zakończą finał po zaledwie trzech meczach Mecz ...

BOT Turów Zgorzelec – Prokom Trefl Sopot 66:69 (0-3)

Obrońcy tytułu są już tylko o krok od czwartego z rzędu złotego medalu. Jeśli wygrają także jutro – zakończą finał po zaledwie trzech meczach

Mecz rozgrywany był w anormalnych warunkach, bo nagrzana w słońcu hala przypominała bardziej saunę niż arenę sportowej rywalizacji. Po meczu kompletnie zlani potem byli nawet kibice, o koszykarzach obu drużyn nawet nie wspominając.
Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy w trzeciej kwarcie prowadzili nawet 34:24. Wówczas na ławkę rezerwowych powędrowało dwóch liderów BOT Turowa (Kelati i Rodriguez) a gości – także dzięki obronie strefowej – zdobyli 9 punktów z rzędu. – Musiałem obu posadzić na ławce rezerwowych, bo tak się ułożył mecz- tłumaczył potem trener Saso Filipovski.
Kluczowa okazała się jednak trzecia kwarta. Od stanu 44:40 gospodarze przez długie minuty regularnie pudłowali w ofensywie. – Bardzo długo nie mogliśmy zdobyć punktów i to nas zabiło – mówił potem Andres Rodriguez. Efekt? Rywale zdobyli 14 oczek – BOT Turów tylko 3 i wyraźnie prowadzili goście. – Sytraciliśmy swój rytm gry i Prokom przejął kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie – z bólem przyznał Filipovski.
Gdy wydawało się, że jest już po mecz (8 punktów przewagi mistrzów Polski w 33 minucie) dwie szalone trójki (Rodriguez i Roszyk) dały kibicom nadzieje na zwycięstwo. Odebrał je... Filip Dylewicz. Rezerwowy Prokomu Trefla rozegrał mecz życia. W ciągu 27 minut gry zaliczył 21 punktów i 5 zbiórek, trafiając wszystkie rzuty (4/4 za 1, 4/4 za 2 i 3/3 za 3) – w tym trójkę, gdy tracił równowagę i praktycznie się przewracał. Dodatkowo Dylewicz zdobył aż 14 z 17 punktów Prokomu w ostatniej kwarcie, gdy sam decydował o losach meczu. – To dla nas bardzo ważna wygrana, ale nie daje nam jeszcze mistrzostwa. Teraz musimy postawić kropkę nad i w niedzielę - mówił bohater drużyny z Sopotu.
Teraz dla BOT Turowa najważniejsze jest szybkie odbudowanie się. Nie udało się tego zrobić tydzień temu w Trójmieście, gdy po przegranej dogrywce w piątek, w niedzielę ekipa ze Zgorzelca przegrała wyraźnie. Teraz tego błędu nie można powtórzyć. Nie ma co myśleć, że do mistrzostwa potrzeba czterech wygranych z rzędu – liczy się tylko to, by nie pozwolić się rozbić do zera. To cały plan na mecz numer 4.

BOT Turów Zgorzelec 66
Prokom Trefl Sopot 69
21:15, 17:20, 9:17, 19:17
BOT Turów: Rodriguez 14 (2), Witka 13 (2), Kelati 13 (3), Roszyk 9 (1), Petrović 6 (1), Drobnjak 6, Ljubotina 3 (1), Williams 2, Koszarek 0.
Prokom: Dylewicz 21 (3), Dalmau 18 (2), Besok 11, Andersen 7, Slanina 5 (1), Hukić 4, Nordgaard 2, Masiulis 1, Wójcik 0, Pacesas 0.
Stan rywalizacji: 0-3 dla Prokomu Trefla. Kolejny mecz w niedzielę w Zgorzelcu (godz. 15, relacja TV 4).

FOT. TOMASZ HOŁOD
Filip Dylewicz nie tylko świetnie bronił. W ataku był bezbłędny. Turowowi nie pomogła dobra gra Thomasa Kelatiego (w środku).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto