Kilkanaście dni temu, podczas meczu szwedzkiej Elitserien, zawodnik Atlasa złamał kość łódeczkowatą prawej ręki. W ubiegłym tygodniu przyspieszał rehabilitację w angielskiej klinice dr. Briana Simpsona. Do kraju wrócił z Ipswich w piątek.
– Simpson powiedział, że muszę jeszcze poczekać 10-14 dni. Po tym okresie zrobię zdjęcie rentgenowskie i zobaczymy, czy wszystko się zalało. Ja już się palę do jazdy, ale w meczu z Marmą Rzeszów (15 czerwca, czwartek, Stadion Olimpijski) pewnie jeszcze nie wystąpię. Może wykuruję się na kolejny – liczy Świder. Następne spotkanie wrocławianie rozegrają już trzy dni później w Rybniku, a 25 czerwca podejmą na Stadionie Olimpijskim tarnowską Unię.
– Początkowo mieszkałem w domku wynajmowanym przez Miśka i Piotrka Protasiewicza. Później zjechały się ich teamy, więc przeniosłem się do hotelu. Języka jakoś specjalnie nie podszlifowałem, bo przecież prawie cały czas przebywałem wśród Polaków – dodaje wychowanek WTS-u.
Pod nieobecność Świderskiego, pierwsze ligowe zwycięstwo odniosła jego szwedzka ekipa – Bajen Speedway Sztokholm, pokonując Rosspigarnę Hallstavik 49:47. Największa w tym zasługa Joonasa Kylmakorpi – 11+1 (3,2,3,2,1) i Nickiego Pedersena – 11 (3,1,2,3,2). Wśród gości wyróżnili się Greg Hancock – 15 (3,3,3,3,3) i Krzysztof Słaboń – 8+1 (2,3,2,0,1,0). Tymczasem do drużyny Bajen został wypożyczony z Kaparny Goeteborg (niższa liga) klubowy kolega Świderskiego – Tomasz Gapiński.
Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?